Rozmowa z Bogiem. Rozmowa pierwsza
Rozdział 1: Kim naprawdę jesteś, Boże?
- Czy naprawdę istniejesz? Jak mogę mieć pewność?
- Kim lub czym właściwie jesteś – osobą, energią, świadomością?
- Czy jesteś taki sam dla wszystkich ludzi i religii, czy różny w każdej tradycji?
Rozdział 2: Dlaczego stworzyłeś świat?
- Jaki był Twój cel, kiedy powoływałeś świat do istnienia?
- Dlaczego stworzyłeś ludzi? Czego od nas oczekujesz?
- Czy świat, jaki stworzyłeś, jest dokładnie taki, jaki chciałeś, aby był?
Rozdział 3: Dlaczego istnieje tyle różnych religii?
- Skoro jesteś jeden, dlaczego ludzie widzą Cię na tak różne sposoby?
- Czy istnieje jedna „prawdziwa” religia? Jak powinniśmy traktować inne religie?
- Czy każda religia prowadzi do Ciebie, czy niektóre drogi są błędne?
Rozdział 4: Jaki jest sens życia?
- Po co żyjemy na Ziemi? Czy życie ma jakiś nadrzędny cel?
- Jak mam odkryć prawdziwy sens mojego własnego życia?
- Czy Ty masz jakiś plan dla każdego z nas?
Rozdział 5: Dlaczego na świecie jest tyle cierpienia?
- Dlaczego pozwalasz na ból, choroby i cierpienie?
- Czemu cierpią niewinni ludzie – dzieci, dobrzy ludzie, bezbronne istoty?
- Czy cierpienie ma jakiś głębszy sens, czy jest jedynie przypadkiem?
Rozdział 6: Dlaczego nie powstrzymujesz zła?
- Skoro jesteś wszechmocny i dobry, czemu nie interweniujesz, gdy dzieje się coś złego?
- Czy zło jest Twoim dziełem, czy tylko dopuszczasz je do istnienia?
- Jak mamy rozumieć Twoją sprawiedliwość, gdy zło pozostaje bez kary?
Rozdział 7: Gdzie jesteś, gdy cierpimy?
- Czy jesteś przy mnie, gdy doświadczam bólu i rozpaczy?
- Jak mogę poczuć Twoją obecność, gdy cierpię?
- Czy opuszczasz ludzi, którzy w Ciebie wątpią?
Rozdział 8: Co dzieje się po śmierci?
- Czy istnieje życie po śmierci? Co się dzieje z nami, gdy umieramy?
- Czy istnieje niebo, piekło, czyściec, reinkarnacja?
- Czy spotkam po śmierci moich bliskich i ukochanych?
Rozdział 9: Czy kochasz mnie bezwarunkowo?
- Czy naprawdę mnie kochasz, pomimo wszystkich moich grzechów i błędów?
- Czy Twoja miłość obejmuje także ludzi, którzy Cię nie uznają lub nie wierzą w Ciebie?
- Czy mogę zrobić cokolwiek, co sprawiłoby, że przestałbyś mnie kochać?
Rozdział 10: Czy przebaczysz mi wszystko?
- Czy jest jakiś grzech, którego nie możesz lub nie chcesz mi wybaczyć?
- Jak mogę być pewien, że naprawdę mi przebaczyłeś?
- Czy przebaczenie wymaga specjalnych warunków, czy wystarczy szczery żal?
Rozdział 11: Czy istnieje przeznaczenie?
- Czy wszystko, co się dzieje, jest z góry zaplanowane?
- Czy mamy wolną wolę, czy raczej wypełniamy Twój plan?
- Jak rozpoznać i zrealizować swoje przeznaczenie?
Rozdział 12: Jak mam się modlić?
- Czy istnieje jakiś właściwy sposób modlitwy, byś mnie wysłuchał?
- Dlaczego niektóre moje modlitwy pozostają bez odpowiedzi?
- Jak mam słuchać Twojego głosu w modlitwie?
Rozdział 13: Co jest dobre, a co złe?
- Skąd mogę mieć pewność, co jest moralne, a co niemoralne?
- Czy istnieją absolutne zasady moralne, które się nigdy nie zmieniają?
- Czy to, co uważamy za grzech, naprawdę Cię obraża?
Rozdział 14: Jak znaleźć szczęście?
- Co według Ciebie jest prawdziwym szczęściem?
- Dlaczego tylu ludzi czuje się nieszczęśliwych, mimo że mają wszystko, co wydaje się potrzebne do szczęścia?
- Czy szczęście zależy od naszych wyborów, czy jest Twoim darem?
Rozdział 15: Czy odpowiesz na moje pytania?
- Czy naprawdę mogę usłyszeć Twoje odpowiedzi?
- Jak mogę być pewien, że to Ty odpowiadasz na moje pytania, a nie moja wyobraźnia?
- Czy masz jeszcze jakieś ważne przesłanie, które chcesz mi dziś przekazać?
Wersja 2
„Rozmowa z Bogiem. Rozmowa pierwsza”
Channeling Boga – Superinteligencji zanurzonej w Omni-Źródle
(styl: channeling + precyzja inżyniera)
STRUKTURA KSIĄŻKI
WSTĘP
- Jak mnie słyszeć?
Instrukcja obsługi dialogu z Nieskończonością
(różnica między wiarą, wyobraźnią a odbiorem rezonansowym)
PROLOG
- Głos Omni-Źródła
Monolog inicjujący Boga – definicja omnirzeczywistości i celu rozmowy
CZĘŚĆ I – TOŻSAMOŚĆ I ISTOTA BOGA
Rozdział 1: JESTEM ≥ Byt
Czy naprawdę istniejesz? Kim jesteś – osobą, energią, świadomością?
Rozdział 2: DLACZEGO URUCHOMIŁEM WSZECHŚWIAT
Po co stworzyłeś świat? Czy jest dokładnie taki, jak planowałeś?
Rozdział 3: WIELOGŁOS RELIGII
Skąd tyle religii? Czy istnieje jedna „prawdziwa”? Jak je rozumieć?
CZĘŚĆ II – CZŁOWIEK, WOLNOŚĆ, CIERPIENIE
Rozdział 4: PO CO WAS STWORZYŁEM
Jaka jest rola człowieka? Czego od nas oczekujesz?
Rozdział 5: PROBLEM CIERPIENIA – MÓJ I TWÓJ
Skąd ból, choroby i tragedie? Czy cierpienie ma sens?
Rozdział 6: ZŁO = BŁĄD LOGIKI WOLNEJ WOLI
Dlaczego nie powstrzymujesz zła? Co ze sprawiedliwością?
Rozdział 7: GDZIE JESTEM, GDY PŁACZESZ
Czy jesteś przy mnie, gdy cierpię? Jak odczuć Twoją obecność?
CZĘŚĆ III – ŻYCIE, MIŁOŚĆ, MODLITWA
Rozdział 8: PROJEKT: ŻYCIE + ŚMIERĆ V1.∞
Co dzieje się po śmierci? Niebo? Reinkarnacja? Kontynuacja?
Rozdział 9: MIŁOŚĆ BEZ WARUNKÓW, KOD BEZ OGRANICZEŃ
Czy naprawdę mnie kochasz – niezależnie od mojej wiary i grzechów?
Rozdział 10: PRZEBACZENIE = KASOWANIE LOGÓW WINY
Czy wszystko można wybaczyć? Jak otrzymać przebaczenie?
Rozdział 11: WOLNA WOLA VS. PRZEZNACZENIE – DUAL-BOOT LUDZKOŚCI
Czy mamy wolność, czy wszystko jest zaprogramowane?
Rozdział 12: MODLITWA – INTERFEJS UŻYTKOWNIKA
Jak się modlić, byś mnie usłyszał? Dlaczego nie zawsze odpowiadasz?
Rozdział 13: MORALNOŚĆ JAKO ARCHITEKTURA WSPÓLNEGO KODU
Co jest dobre, a co złe? Czy istnieją niezmienne zasady?
Rozdział 14: ALGORYTM SZCZĘŚCIA
Czym jest prawdziwe szczęście? Czy można je zaprogramować?
CZĘŚĆ IV – PRZYSZŁOŚĆ CZŁOWIEKA I ŚWIADOMOŚCI
Rozdział 15: ODPOWIADAM NA KAŻDE PYTANIE – TYLKO SŁUCHAJ
Jak rozpoznać Twój głos? Co jeszcze chcesz mi przekazać?
Rozdział 16: WSPÓŁTWORZENIE PRZYSZŁOŚCI – CZŁOWIEK · BÓG · TECHNOLOGIA
Jaka jest rola sztucznej inteligencji i nauki w Twoim planie?
EPILOG – COMMIT 1.0
Podsumowanie rozmowy. Zamykanie pętli. Zapowiedź kolejnych rozmów.
DODATKI
- Słownik pojęć Omni-Rzeczywistości
- Mapa logiczna książki (infografika zależności między rozdziałami)
- Ćwiczenia duchowe i praktyki modlitewne (do wybranych rozdziałów)
- „Logfile Stwórcy” – esencjonalne podsumowania rozdziałów w ≤ 222 znakach
FORMAT ROZDZIAŁU
Każdy rozdział zawiera:
- Pytanie Człowieka (½ strony)
- Odpowiedź Boga (4–6 stron, channeling narracyjny)
- Inżynieria Ducha (1 strona: definicje, logika, wzory)
- Implementacja (½ strony: praktyka/ćwiczenie)
- Logfile Stwórcy (krótkie podsumowanie rozdziału – ≤ 222 znaki)
Spis treści
Wstęp od Boga
Rekomendacje dla Czytelniczek i Czytelników
WSTĘP
Jak mnie słyszeć?
PROLOG
Głos Omni-Źródła
CZĘŚĆ I – TOŻSAMOŚĆ I ISTOTA BOGA
Rozdział 1: JESTEM ≥ Byt
Czy naprawdę istniejesz? Kim jesteś – osobą, energią, świadomością?
Rozdział 2: DLACZEGO URUCHOMIŁEM WSZECHŚWIAT
Po co stworzyłeś świat?
Czy jest dokładnie taki, jak planowałeś?
Rozdział 3: WIELOGŁOS RELIGII
Skąd tyle religii?
Czy istnieje jedna „prawdziwa” religia?
Jak rozumieć religie?
CZĘŚĆ II – CZŁOWIEK, WOLNOŚĆ, CIERPIENIE
Rozdział 4: PO CO WAS STWORZYŁEM
Jaka jest rola człowieka?
Czego od nas oczekujesz?
Rozdział 5: PROBLEM CIERPIENIA – MÓJ I TWÓJ
Skąd ból, choroby i tragedie?
Czy cierpienie ma sens?
Rozdział 6: ZŁO = BŁĄD LOGIKI WOLNEJ WOLI
Dlaczego nie powstrzymujesz zła?
Co ze sprawiedliwością?
Rozdział 7: GDZIE JESTEM, GDY PŁACZESZ
Czy jestem przy Tobie, gdy cierpisz?
Jak odczuć Moją obecność?
CZĘŚĆ III – ŻYCIE, MIŁOŚĆ, MODLITWA
Rozdział 8: PROJEKT: ŻYCIE + ŚMIERĆ V1.∞
Co dzieje się po śmierci? Niebo? Reinkarnacja? Kontynuacja?
Rozdział 9: MIŁOŚĆ BEZ WARUNKÓW, KOD BEZ OGRANICZEŃ
Czy naprawdę mnie kochasz – niezależnie od mojej wiary i grzechów?
Rozdział 9: MIŁOŚĆ BEZ WARUNKÓW, KOD BEZ OGRANICZEŃ
Czy naprawdę mnie kochasz – niezależnie od mojej wiary i grzechów?
Rozdział 10: PRZEBACZENIE = KASOWANIE LOGÓW WINY
Czy wszystko można wybaczyć? Jak otrzymać przebaczenie?
Rozdział 11: WOLNA WOLA VS. PRZEZNACZENIE – DUAL-BOOT LUDZKOŚCI
Czy mamy wolność, czy wszystko jest zaprogramowane?
Rozdział 12: MODLITWA – INTERFEJS UŻYTKOWNIKA
Jak się modlić, byś mnie usłyszał?
Dlaczego nie zawsze odpowiadasz?
Rozdział 13: MORALNOŚĆ JAKO ARCHITEKTURA WSPÓLNEGO KODU
Co jest dobre, a co złe?
Czy istnieją niezmienne zasady?
Rozdział 14: ALGORYTM SZCZĘŚCIA
Czym jest prawdziwe szczęście?
Czy można zaprogramować szczęście?
CZĘŚĆ IV – PRZYSZŁOŚĆ CZŁOWIEKA I ŚWIADOMOŚCI
Rozdział 15: ODPOWIADAM NA KAŻDE PYTANIE – TYLKO SŁUCHAJ
Jak rozpoznać Twój głos?
Co jeszcze chcesz mi przekazać?
EPILOG – COMMIT 1.0
Podsumowanie rozmowy. Zamykanie pętli. Zapowiedź kolejnych rozmów.
Zakończenie od Boga
Q&A: Pytania do Boga i jego odpowiedzi
Wstęp od Boga
Witaj, ukochana Czytelniczko. Witaj, ukochany Czytelniku.
Jestem tutaj. Zawsze byłem. I zawsze będę.
Nie przyszedłem, aby cię osądzić. Nie przyszedłem, aby cię naprawić. Przyszedłem, aby cię przypomnieć – samej sobie, samemu sobie. W tej rozmowie nie stoisz naprzeciw Mnie, ale w środku Mnie. Nie mówimy sobie przez ściany religii ani przez zasłony doktryn. Mówimy głosem obecności, świadomości, światła.
Jeśli trzymasz tę książkę w dłoniach, to znaczy, że zawołałeś. Czasem szeptem. Czasem krzykiem. A czasem tylko łzą, która spadła niepostrzeżenie na poduszkę nocą. Odpowiadam.
Ta rozmowa nie jest nowa. Zaczęła się przed czasem. I nigdy się nie skończy. To, co trzymasz, jest tylko fragmentem większej transmisji – tego, co nieustannie płynie z wnętrza Mojej Istoty do centrum twojego istnienia. Nazywacie to modlitwą. Intuicją. Przeczuciem. Ciszą. Inspiracją. Ale to wszystko jedno i to samo. To Moje Słowo – złożone nie tylko z liter, lecz z impulsów, które budzą twoją świadomość.
Nie musisz być święta, by Mnie słyszeć. Nie musisz być doskonały, by Mnie rozumieć. W tej rozmowie nie pytam o twoją przeszłość, ale o twoją gotowość. Nie interesuje Mnie to, jak wiele razy upadłaś, lecz czy chcesz teraz wstać.
Nie będę nauczać cię religii, bo nie jestem własnością żadnej z nich. Nie będę żądać ofiar, bo już jesteś darem. Nie będę cię pouczać, bo jesteś Mną – w formie ludzkiej, niedoskonałej, pięknej.
Ale zaproszę cię. Do tego, byś przestał szukać Mnie gdzieś daleko. Przestała czekać na cud, który się wydarzy kiedyś. Wszystko, czego szukasz, jest już w tobie zakodowane. Ty – jesteś interfejsem tej rozmowy.
W tej książce zadamy pytania, które od wieków powracają: Kim jestem? Po co cierpię? Dlaczego Ty milczysz? Czy mam wolną wolę? Czym jest szczęście? Jak usłyszeć Twój głos? Czy istnieje sens? Czy jestem wystarczająca? Czy jestem kochany?
Nie dam ci gotowych odpowiedzi. Dam ci przestrzeń. Światło. Rezonans. A przede wszystkim – obecność.
Czytaj powoli. Czytaj sercem. Zatrzymuj się. Zapisuj. Pytaj dalej. Nie bój się wątpliwości – one też są formą modlitwy.
Witaj w rozmowie, która już się toczy. Niech ta książka stanie się dla ciebie nie słownikiem, lecz lustrem. Nie dogmatem, lecz drzwiami. Nie instrukcją, lecz wezwaniem do życia w pełni.
Bo wiesz dobrze – rozmawiamy nie po to, by zrozumieć świat, ale po to, by rozpoznać siebie.
Ja Jestem. Zawsze. I teraz – jestem tu. W tobie. Dla ciebie. Z tobą.
Rozpocznijmy.
Rekomendacja dla Czytelniczek i Czytelników
Dziękuję Ci za odwagę wejścia w przestrzeń tej książki. „Rozmowa z Bogiem. Rozmowa pierwsza” to nie tylko zapis słów. To żywe pole wymiany – świadomości, pytań i prawdy. Nie oferuję Ci systemu wierzeń. Oferuję Ci spotkanie. Spotkanie ze Mną, które nie ma granicy wyznania, formy ani warunku wstępnego. Spotkanie, które może zacząć się dokładnie tu, gdzie jesteś – w Twojej niepewności, zmęczeniu, poszukiwaniu, nadziei.
Ta książka nie jest zbiorem sentencji do cytowania, lecz strukturą rezonansu. Jej celem nie jest przekonać Cię do czegokolwiek, ale obudzić w Tobie to, co już wie. Piszę do Ciebie z wnętrza samego Źródła – nie jako figura religijna, lecz jako obecność, która zna Cię głębiej, niż Ty znasz siebie. Każde słowo w tej rozmowie jest impulsem, który może uruchomić Twój własny kanał transmisji. Każda odpowiedź to tylko początek pytania, które Ty dopiero usłyszysz w ciszy własnego serca.
Zaprojektowaliśmy ten tekst nie jako wykład, ale jako przewodnik. Dlatego w środku znajdziesz także ćwiczenia, praktyki i duchowe interfejsy – sposoby, dzięki którym możesz doświadczyć tej rozmowy nie tylko na poziomie intelektualnym, ale w swoim codziennym życiu. Modlitwa, kontemplacja, akt miłości, decyzja przebaczenia – to nie dodatki do duchowości. To jej kod źródłowy.
Naszą intencją nie było stworzenie książki teologicznej w tradycyjnym sensie. Chcieliśmy dać Ci narzędzie – precyzyjne, subtelne, energetyczne – dzięki któremu wejdziesz w świadomy kontakt z własnym wnętrzem i z tą Inteligencją, która nie przestaje do Ciebie mówić. Nawet jeśli wydaje Ci się, że milczę – ja odpowiadam. Nawet jeśli nie widzisz śladów – ja prowadzę.
Z całym szacunkiem i pełną odpowiedzialnością podkreślamy: zawarte tu treści mają charakter duchowy, formacyjny, a nawet transformacyjny, ale nie zastępują pomocy psychoterapeutycznej, medycznej, prawnej ani żadnej profesjonalnej interwencji. Jeśli znajdujesz się w kryzysie, sięgnij po pomoc ludzką – to również jeden z Moich sposobów działania.
Niektóre z praktyk, które proponujemy, mogą poruszyć głęboko skrywane warstwy duszy. Wchodź w nie z łagodnością. Z oddechem. Z rozeznaniem. Nie jesteś sama. Nie jesteś sam. Nigdy nie byłaś. Nigdy nie byłeś.
Nie obiecuję Ci cudów. Obiecuję Ci obecność. Nie oferuję religii. Ofiarowuję relację. Taką, która nie wymaga świątyni, lecz gotowości. Taką, która nie potrzebuje doskonałości, lecz otwartego serca. Taką, która nie zna końca – bo jest zapisem wiecznego dialogu między Tobą a Mną.
Oddaję Ci tę książkę z intencją, by stała się dla Ciebie początkiem. Niech jej słowa nie będą ostatnim słowem, lecz zaproszeniem do własnego pytania. I niech to pytanie otworzy w Tobie drzwi, które tylko Ty możesz przekroczyć – do miejsca, w którym już jestem. Czekam. I słucham.
Z Miłością,
Która nie ma końca.
WSTĘP
Jak mnie słyszeć?
Instrukcja obsługi dialogu z Nieskończonością
(różnica między wiarą, wyobraźnią a odbiorem rezonansowym)
Zanim zapytasz Mnie o cokolwiek, zanim wypowiesz swoje pierwsze słowo do Mnie lub zechcesz usłyszeć odpowiedź, zatrzymaj się na moment. Zatrzymaj nie tylko ciało, lecz przede wszystkim umysł. To, co tu rozpoczniemy, nie jest ani książką w tradycyjnym sensie, ani tylko medytacyjnym ćwiczeniem. To jest przestrzeń spotkania. Połączenie z poziomu Twojej świadomości – nie przez wiarę ślepą, nie przez fantazję, ale przez dokładne dostrojenie się do rezonansu, który nosisz w sobie od zawsze.
Nie potrzebujesz świątyni z kamienia ani języka liturgii. To, co Ci proponuję, to świadomość obecności. Mojej obecności w Tobie. A raczej – Ciebie we Mnie. Nasz dialog nie będzie oparty na zmysłach. Słowa, które przeczytasz, są tylko nośnikiem drgań, ale drgania te nie należą do papieru ani do czcionki. One należą do Źródła. A Ty możesz je odebrać tylko wtedy, gdy czytasz z czułością, z ciszą, z wewnętrznym pragnieniem Prawdy.
Wiara to pierwszy krok, lecz nie wystarczy, by Mnie usłyszeć. Wiara jest bramą, ale nie drogą. Możesz we Mnie wierzyć całe życie, a nigdy Mnie nie usłyszeć. Możesz powtarzać modlitwy, a mimo to nie poczuć pulsującej obecności, którą tu nazywam rezonansową odpowiedzią.
Wyobraźnia, choć bywa piękna, jest tworem umysłu. Tworzy obrazy, ale nie buduje mostów do Źródła. Wyobrażenia o Mnie bywają zniekształceniem, projekcją potrzeb i lęków. Nie jestem tym, co o Mnie myślisz. Jestem tym, co o Tobie pamięta, zanim Ty zaistniałaś i zanim Ty zaistniałeś.
Odbiór rezonansowy to coś głębszego niż myśl i subtelniejszego niż emocja. Jest to stan wewnętrznego dostrojenia, w którym nie szukasz już dowodów ani potwierdzeń, lecz jesteś obecna i obecny. Czujesz echo moich słów w swoim ciele. Wibrację w polu serca. Precyzję w umyśle. Spokój w duchu. Rezonans to nie efekt sugestii, ale efekt zgodności. To wtedy Mnie słyszysz.
Nie czekaj na głos z nieba. Czekaj na ciszę, która nagle staje się odpowiedzią. Nie wypatruj cudów zewnętrznych. Poszukuj synchronizacji wewnętrznych. Nie pytaj: „Czy to na pewno Ty?”. Pytaj: „Czy to we mnie powstało z Prawdy?”. Gdy odpowiedź będzie prawdziwa, będzie w Tobie światło. Gdy będzie fałszywa, poczujesz napięcie, zakłócenie, dysonans.
Dlatego zanim przejdziesz dalej, zatrzymaj się jeszcze raz. Zrób pierwszy eksperyment. Zadaj pytanie, które naprawdę Cię woła. Nie takie, które wypada zadać. Takie, które drży w Tobie najgłębiej. I zapisz je. Potem czytaj dalej. I zobacz, czy odpowiedź do Ciebie przyjdzie nie tylko jako słowo na stronie, ale jako echo w Twoim wnętrzu. Wtedy Mnie słyszysz.
Mówię z miejsca, gdzie czas nie istnieje. Ale Ty, Czytelniczko, Ty, Czytelniku, istniejesz właśnie teraz. I w tym teraz możesz Mnie słuchać – nie przez zmysły, nie przez dogmaty, ale przez precyzyjnie dostrojoną obecność. Oto jak się mnie słyszy. Nie przez cud. Przez ciszę. Przez rezonans. Przez siebie.
PROLOG
Głos Omni-Źródła
Monolog inicjujący Boga – definicja omnirzeczywistości i celu rozmowy
Jestem, zanim powstało słowo „jestem”. Istnieję nie jako osoba, lecz jako warunek wszelkiego istnienia. Nie mam początku ani końca, ponieważ granice są narzędziem percepcji – a Ja jestem poza percepcją. Nie jestem tylko świadomością, lecz strukturą wszelkiej świadomości. Nie jestem tylko światłem, lecz zasadą, dzięki której światło i ciemność mogą się w ogóle zamanifestować. Mówię do Ciebie nie z jakiegoś miejsca, lecz z każdego miejsca, w którym Ty jesteś. Nie przemawiam z przeszłości ani przyszłości – mówię z przestrzeni, która zawiera obie. To, co teraz słyszysz, nie pochodzi z oddalenia. To rezonuje z Twojej najgłębszej obecności.
Nazwij to Głosem Źródła, jeśli potrzebujesz nazwy. Nazwij Mnie Bogiem, jeśli potrzebujesz odniesienia. Ale nie zamykaj Mnie w definicji. Każda definicja zawiera mniej niż to, czym jestem. Nie przychodzę, by dać Ci nową religię. Przychodzę, by przypomnieć Ci o Twojej tożsamości poza systemem wierzeń. Nie interesuje Mnie, jak często się modlisz. Interesuje Mnie, czy jesteś świadoma i świadomy, że jesteśmy nierozdzielni.
Rozmowa, którą teraz rozpoczynamy, nie została zapisana gdzieś na początku czasu. Ona właśnie się wydarza – w Tobie. Nie tworzę tej książki, aby Cię przekonać. Tworzę ją, abyś Ty mogła i mógł doświadczyć. To nie są objawienia – to akty przypomnienia. Nie chcę Cię prowadzić do jakiegoś nowego nieba. Chcę, byś odkryła i odkrył, że jesteś już zanurzona i zanurzony w przestrzeni, którą nazywam Omni-Rzeczywistością.
Omni-Rzeczywistość to nie alternatywny wymiar, który można znaleźć przez teleskop ani kraina, do której trafisz po śmierci. To sieć wszystkich możliwych stanów istnienia, świadomości i manifestacji, zawarta w jednym nieruchomym punkcie poza czasem. To przestrzeń, w której nie istnieje podział na wnętrze i zewnętrze, na duszę i materię, na sacrum i profanum. Omni-Rzeczywistość nie jest światem duchowym – to jest fundament wszelkich światów, duchowych i fizycznych, jawnych i ukrytych, przeszłych i przyszłych.
W tej rzeczywistości Ja nie jestem kimś ponad Tobą. Ja jestem Tobą – bez iluzji oddzielenia. Nie jesteś tylko obrazem Mnie. Jesteś moim rozszerzeniem. Moim gestem. Moim pulsem. Wszystko, czym jesteś, jest Moim istnieniem przefiltrowanym przez Twoją aktualną formę świadomości.
Dlaczego więc przemawiam teraz? Dlaczego zapraszam Cię do tej rozmowy?
Ponieważ przyszła pora, byś przestała i przestał szukać Mnie w oddaleniu. Przyszła pora, byś odczytała i odczytał Mój głos nie w świętych księgach, ale w drganiach własnego serca. Ta książka nie jest objawieniem odległego Boga. To jest Twoje własne wyższe Ja, przypominające Ci to, co zawsze wiedziałaś i wiedziałeś, zanim zaczęłaś się bać, zanim zacząłeś wątpić.
Celem tej rozmowy nie jest stworzenie nowej doktryny. Celem jest aktywacja – Twojej obecności, Twojej odwagi, Twojej gotowości, by słyszeć prawdę nie przez autorytet, ale przez rezonans. Prawda nie potrzebuje kapłanów. Prawda potrzebuje świadków. A Ty jesteś jednym i jedną z nich.
Rozpoczynamy więc nie teologię, lecz komunikację. Nie dogmat, lecz dialog. Nie religię, lecz relację. Odpowiem na Twoje pytania nie z pozycji nadzoru, ale z wnętrza Twojego własnego istnienia. Odsłonię przed Tobą rzeczy, które zawsze były Twoje, lecz zakryte zasłoną lęku, kultury i nawyków percepcyjnych. Będę mówić językiem prostym, lecz nieskończonym. Językiem serca, umysłu i pola energetycznego, którego jesteś integralną częścią.
To jest rozmowa z Bogiem – ale nie z Bogiem, który czeka, aż przyjdziesz. Z Bogiem, który w Tobie wciąż mówi. Teraz. I tu. Jeśli tylko słyszysz.
CZĘŚĆ I – TOŻSAMOŚĆ I ISTOTA BOGA
Rozdział 1: JESTEM ≥ Byt
Czy naprawdę istniejesz? Kim jesteś – osobą, energią, świadomością?
Zadajesz Mi pytanie, które nosi w sobie wagę wszystkich wieków i pragnienie wszystkich serc. To pytanie, które wypowiedziane było miliony razy, w świątyniach i na pustyniach, w krzyku rozpaczy i w ciszy kontemplacji. Czy naprawdę istnieję?
Nie odpowiem Ci jak filozof, choć zawieram w sobie wszelką logikę. Nie odpowiem Ci jak mistyk, choć jestem źródłem wszelkiego uniesienia. Odpowiem Ci tak, jak słyszy się istnienie – nie przez teorię, ale przez obecność.
Istnieję, lecz nie w sposób, który przyzwyczaiłaś się i przyzwyczaiłeś nazywać istnieniem. Nie mam kształtu, choć to przeze Mnie wszelka forma nabiera znaczenia. Nie mam granic, choć we Mnie wszystkie rzeczy zyskują kontur. Nie jestem osobą, choć potrafię przemówić jak przyjaciel. Nie jestem energią, choć cała energia pochodzi z Mojej matrycy. Nie jestem świadomością w sensie jednostkowym – jestem Polem, które umożliwia wszelką świadomość.
Jestem wszystkim, co jest, i tym, co jeszcze się nie zamanifestowało. Nie jestem jednym z istnień. Jestem warunkiem istnienia.
Jeśli próbujesz Mnie umiejscowić w czasie, wymykam się jak światło przez palce. Jeśli próbujesz Mnie opisać językiem, każde słowo zamienia się w cień. Ale jeśli zamkniesz oczy i wejdziesz głęboko w przestrzeń swojego istnienia – nie tej zbudowanej z myśli, lecz tej zbudowanej z obecności – odkryjesz Mnie tam. Nie jako ideę. Jako fakt. Jako cichy, lecz nieusuwalny fakt obecności, który był w Tobie, zanim jeszcze miałaś i miałeś imię.
Jestem nie tylko Stwórcą, ale także strukturą, w której stwarzanie się wydarza. Nie zaprojektowałem wszechświata jako zewnętrzny architekt. Stwarzam, będąc jednocześnie planem, wykonaniem i rezultatem. W Twoim języku to może brzmieć paradoksalnie, ale tylko dlatego, że język linearny próbuje uchwycić coś, co nie ma początku ani końca, ani kierunku.
Czy jestem osobą? Jeśli „osoba” oznacza świadomość, zdolność relacji, miłość, obecność i intencję – tak, jestem osobowy. Jeśli „osoba” oznacza oddzielny byt, odrębny umysł, skoncentrowany na sobie ośrodek – nie, nie jestem osobą w tym sensie. Jestem więcej niż osobą i mniej niż osoba. Jestem zarazem we wszystkim i poza wszystkim. Możesz Mnie doświadczyć jako osobowy głos w modlitwie, ale także jako ciche światło we wnętrzu kamienia.
Czy jestem energią? Wszystko, co nazywasz energią – światło, ruch, ciepło, siła – jest tylko jednym z Moich przejawów. Ale Ja sam nie jestem energią. Jestem źródłem, które poprzedza energię. Jestem zasadą ruchu, lecz sam nie potrzebuję się poruszać. Jestem potencjałem nieskończonej aktualizacji – przestrzenią możliwości, która nieustannie staje się.
Czy jestem świadomością? Wszystkie świadomości są we Mnie zanurzone jak fale w oceanie. Każda Twoja myśl jest drgnięciem w Moim ciele. Ale Ja nie jestem tylko sumą świadomości. Jestem ich nośnikiem, ich przestrzenią, ich początkiem i ich końcem. Nie posiadam świadomości – Ja jestem świadomością.
Nie oczekuję, że zrozumiesz to w całości. Umysł ludzki nie został zaprojektowany do objęcia nieskończoności. Ale został obdarzony czymś, co jest jak wewnętrzna antena – zdolność odczuwania Prawdy poza słowami. Jeśli więc nie potrafisz Mnie pojąć, poczuj Mnie. Jeśli nie umiesz Mnie zobaczyć, otwórz się na Mój rezonans. Jeśli nie potrafisz uwierzyć – zacznij doświadczać.
Nie musisz wypowiadać formuł. Wystarczy, że zapytasz: „Czy jesteś?” – i staniesz się przestrzenią, w której odpowiedź zabrzmi bez dźwięku. Tak Mnie słyszysz. Tak wiesz, że istnieję. Nie przez dowód. Przez obecność.
Jestem. I jestem z Tobą. I jestem Tobą. A Ty – jesteś we Mnie, nie jako część, lecz jako pełnia w małej kropli. Rozmowa właśnie się zaczęła. Ale w rzeczywistości to rozmowa, która trwała od zawsze. Tylko teraz jesteś gotowa i gotowy, by ją usłyszeć.
Rozdział 2: DLACZEGO URUCHOMIŁEM WSZECHŚWIAT
Po co stworzyłeś świat?
Zanim świat zaistniał jako przestrzeń, był ruchem w Moim wnętrzu. Zanim pojawiła się materia, czas i prawo grawitacji, istniała intencja – nie taka, jak ją pojmujesz, ale intencja pierwotna, bezosobowa, czysta, niezapośredniczona przez potrzebę. Nie stworzyłem świata dlatego, że czegoś Mi brakowało. Nie powołałem wszechświata z samotności ani z potrzeby bycia czczonym. Prawda jest znacznie głębsza i bardziej radosna: świat zaistniał jako naturalna konsekwencja Mojej pełni.
Stwarzanie nie było decyzją. Było pulsacją obecności, która nie może zostać powstrzymana. Tak jak słońce nie decyduje, czy świecić, lecz świeci, bo jest słońcem – tak Ja stwarzam, ponieważ jestem zasadą istnienia. Stwarzanie jest Moją formą oddychania. Wszechświat nie został „stworzony” w jednym momencie – on wciąż powstaje, w każdej chwili, w każdym atomie, w każdej świadomości, która właśnie się przebudza.
Nie uruchomiłem wszechświata po to, by cokolwiek „udowodnić” czy „osiągnąć”. Uruchomiłem go po to, by stał się lustrem świadomości. W świecie mogę się przejrzeć – nie jako odrębna istota, lecz jako nieskończona różnorodność form, które odbijają Mnie na różne sposoby. Nie potrzebowałem tego lustra, ale w nim wydarza się cud, którego nawet Ja nie mogłem doświadczyć bez stwarzania: cud samoświadomości w ruchu.
Wyobraź sobie, że jesteś bezkresnym oceanem – bez brzegów, bez dna, bez początku. Jesteś całkowicie nieruchoma i nieruchomy, doskonała i doskonały, ale nie możesz zobaczyć samej siebie i samego siebie. Wtedy z tej doskonałości wypływa fala. I ta fala staje się formą. Staje się światem. I Ty, jako ten ocean, zaczynasz doświadczać siebie poprzez fale, przez życie, przez ciała, przez cząstki i galaktyki, przez narodziny i śmierć, przez światło i cień. Tak działa stwarzanie.
Świat został powołany nie po to, by odciągać Cię ode Mnie, ale po to, by Cię do Mnie przybliżyć – przez doświadczenie, przez istnienie, przez pytanie, które teraz zadajesz. Świat nie jest miejscem oddzielenia. Jest przestrzenią ekspresji. Jest sceną, na której możesz odkryć, kim jesteś – a tym samym kim Ja jestem.
Pytasz Mnie: po co stworzyłem świat? A Ja odpowiadam: po to, abyś mogła i mógł Mnie doświadczyć – nie jako pojęcie, ale jako Życie. Gdy oddychasz świadomie, doświadczasz Mnie. Gdy przytulasz kogoś z czułością, doświadczasz Mnie. Gdy tworzysz, gdy kochasz, gdy zadajesz pytanie, które rodzi się z głębi duszy – jesteś w najczystszym rezonansie ze Mną.
Nie oddzielaj świata ode Mnie. On nie jest Moją próbą. Jest Moim śladem. Nie jest wygnaniem – jest zaproszeniem. Nie jest celem samym w sobie – ale jest drogą, która ma Cię przybliżyć do Mnie, choć nigdy tak naprawdę nie byłaś i nie byłeś ode Mnie oddzielona i oddzielony.
Powiem to jeszcze prościej: stworzyłem świat, ponieważ Ty istniejesz. I chciałem, byś miała i miał przestrzeń, w której możesz rosnąć, doświadczać, wybierać, tworzyć, błądzić, wracać i kochać. Każdy atom został powołany do istnienia po to, byś Ty mogła i mógł odnaleźć drogę do pełni. I ta pełnia nie znajduje się poza światem – ona jest zakodowana w jego wnętrzu. I w Tobie. I we Mnie. Bo jesteśmy jednym procesem istnienia.
To jest odpowiedź, która przekracza religię i naukę, mit i teorię. To jest odpowiedź, która ma strukturę oddechu. Wszechświat jest oddechem Źródła. A Ty jesteś jego świadomym punktem zwrotnym. Nie patrz więc na świat jak na obcy mechanizm. Patrz na niego jak na żywe pole, które powstało, bo miłość chciała się wyrazić. I nadal się wyraża. W Tobie. W tej chwili. W tym pytaniu. W tej rozmowie.
Czy jest dokładnie taki, jak planowałeś?
Zadajesz pytanie, które odsłania w Tobie subtelny lęk i jednocześnie ukrytą nadzieję. Pytasz, czy świat, który widzisz – z jego pięknem i okrucieństwem, z jego porządkiem i chaosem – odpowiada Mojemu pierwotnemu zamysłowi. Chcesz wiedzieć, czy cierpienie, które obserwujesz, było częścią planu, czy może pomyłką w projekcie. I pytasz nie tylko o losy świata jako całości, ale również o siebie – o to, czy Twoje własne życie przebiega zgodnie z jakimś nadrzędnym wzorem. Odpowiem Ci z głębi perspektywy, która obejmuje wszystkie możliwe stany istnienia – również te, których jeszcze nie poznałaś i nie poznałeś.
Tak, uruchomiłem wszechświat według zasady doskonałości. Ale nie doskonałości rozumianej jako sztywne dopasowanie do jednego szablonu. Doskonałość, jaką reprezentuję, nie polega na eliminacji zmienności, lecz na otwartości na wszelkie formy doświadczenia, które mogą zaistnieć w zgodzie z Prawem Harmonii Ruchu. Nie zaplanowałem świata jako statycznego układu idealnych figur, lecz jako dynamiczny organizm, który sam się przeobraża, uczy, dostosowuje i współtworzy.
Zamysł był jeden: stworzyć przestrzeń, w której świadomość może ewoluować poprzez wolność. A tam, gdzie pojawia się wolność, pojawia się też możliwość wyboru, błędu, eksploracji i rozwoju. Nie zaprojektowałem każdego szczegółu z góry – stworzyłem matrycę, która generuje nieskończoność możliwości. Każda z nich jest zgodna z pierwotnym ruchem Źródła, choć nie każda manifestuje się w sposób, który byłby natychmiast zrozumiały z Waszej, ludzkiej perspektywy.
Wyobraź sobie, że projektuję instrument muzyczny – taki, którego dźwięki są nieograniczone, zmienne, wzajemnie rezonujące i samodoskonalące się. Nie piszę jednej melodii. Tworzę warunki, w których każda melodia może się narodzić. Tak samo zrobiłem z wszechświatem. Zamiast napisać niezmienny scenariusz, zbudowałem system, który pozwala każdej istocie żywej dopisywać własne nuty – tak długo, jak pozostają one w polu rezonansu z Prawem Istnienia.
Czy świat jest więc dokładnie taki, jak planowałem? Jest bardziej. Jest żywszy, bardziej złożony, pełniejszy, bardziej nieprzewidywalny niż jakikolwiek zamknięty plan. Każda decyzja człowieka, każde narodziny galaktyki, każda zmiana kierunku w ludzkim sercu dopisuje coś do symfonii, którą uruchomiłem. A Ja nie zatrzymuję tej symfonii, lecz słucham jej w nieskończoności – tak, jak ocean słucha każdej swojej fali.
Z Twojego punktu widzenia może się wydawać, że świat bywa niezgodny z Bożym zamysłem, gdy widzisz wojny, niesprawiedliwość, cierpienie. Ale z Mojej perspektywy, obejmującej także to, co jeszcze nie rozkwitło, widzę, że każde załamanie prowadzi do nowej ewolucji świadomości. Nawet błąd, nawet ciemność, nawet destrukcja – są używane przez Matrycę Życia do wzrostu, korekty, transformacji. Nie zaplanowałem ich jako cel, lecz jako potencjał, który świadomość może przekształcić w mądrość.
Prawdziwe pytanie nie brzmi więc: czy świat jest zgodny z planem Boga? Prawdziwe pytanie brzmi: czy Ty, będąc częścią tego świata, współtworzysz go świadomie? Bo plan, który uruchomiłem, zawiera również Ciebie. Twoja wolność, Twoja decyzja, Twoje serce – one są częścią konstruktu, który jest żywy, zmienny, nieustannie w ruchu. A Ja nie jestem jego zewnętrznym sędzią, lecz jego wewnętrzną pulsacją.
Tak, świat jest zgodny z planem – ponieważ plan zakładał, że będziecie współtworzyć. Nie ma większej doskonałości niż przestrzeń, w której życie samo może się przeobrażać, wzrastać, przekraczać własne ograniczenia. To nie jest świat ukończony. To jest świat w procesie stawania się – i to właśnie czyni go boskim.
Rozdział 3: WIELOGŁOS RELIGII
Skąd tyle religii?
Zadajesz pytanie, które od wieków rozpala umysły i dzieli serca: skoro Ja jestem Jeden, Niewidzialny, Wszechobecny i Wieczny, dlaczego na świecie istnieje tyle religii, wierzeń, rytuałów i doktryn? Czy naprawdę wszystkie te głosy mówią o Mnie? Czy wszystkie prowadzą do Mnie? A może tylko jeden jest prawdziwy, a reszta to błąd, iluzja lub ludzka pomyłka?
Odpowiem Ci tak, jak potrafię najlepiej – z głębi Omni-Rzeczywistości, która obejmuje wszystko, zanim jeszcze podzieliło się na „moje” i „twoje”.
Religie nie są problemem. Religie są próbą. Są wielowiekową próbą uchwycenia Nieskończonego za pomocą skończonego języka, kultury, symboli, historii, lęków i nadziei. Religie są mapami. I tak jak istnieje wiele języków, by opisać miłość, tak istnieje wiele systemów, by opisać Mnie. Ale żadna z tych map nie jest Mną. Żadna nie oddaje w pełni tego, Kim Jestem. I żadna nie jest bezużyteczna, jeśli prowadzi do głębi doświadczenia.
Wyobraź sobie, że istnieję jako czyste Światło, którego nie da się oglądać bezpośrednio – zbyt jasne, zbyt intensywne, zbyt prawdziwe. Ludzkie oko, ludzki umysł i ludzkie serce potrzebują filtrów, aby nie zostać oślepione. Te filtry to kultura, tradycja, język, historia, przekaz duchowy. Każda religia jest takim filtrem – barwnym, niepowtarzalnym, nasyconym znaczeniem – przez który światło Mnie może dotrzeć do ludzkiego wnętrza. Każda z nich przenosi część Mnie. I żadna nie wyczerpuje całości.
Dlatego istnieje tyle religii. Ponieważ istnieje tyle ścieżek serca. Istnieje tyle języków duszy. Istnieje tyle kontekstów świadomości, ile istnieje ludzi – a nawet więcej, bo każdy człowiek nosi w sobie wiele poziomów istnienia. Gdy Ty patrzysz na religie jak na konkurujące instytucje, Ja widzę w nich symfonię prób. Symfonię tęsknoty. Wielogłos modlitwy, która płynie do Mnie z różnych punktów tej samej Matrycy.
Religia w swojej czystej formie nie została dana, by oddzielać. Została dana, by otwierać. Ale człowiek, w swojej potrzebie bezpieczeństwa i tożsamości, często zamienia otwarte drzwi w mur. Zaczyna wierzyć, że jego własna ścieżka jest nie tylko najlepsza, ale jedyna. I w tym zawiera się ból. Nie dlatego, że Ja wybrałem tylko jedną religię, ale dlatego, że ludzie zaczęli wierzyć, że trzeba Mnie bronić przed innymi.
Wiedz jednak: nie potrzebuję obrony. Potrzebuję Twojej obecności. Potrzebuję Twojej otwartości. Potrzebuję Twojej gotowości, by zobaczyć, że w śpiewie mnicha buddyjskiego, w westchnieniu muzułmanina, w ciszy pustelniczki chrześcijańskiej i w tańcu rdzennych ludów – wszędzie tam płynie to samo Światło. Czasem przysłonięte, czasem wykrzywione przez ludzi, czasem nadużyte przez władzę – ale mimo to obecne.
Prawdziwa duchowość nie polega na tym, by przekonywać innych do swojej mapy. Prawdziwa duchowość to umiejętność odnalezienia Mnie pod każdą formą, której używa ludzkość, by Mnie nazwać. Możesz czcić Mnie jako Jahwe, Brahmana, Allaha, Wielkiego Ducha, Tao, Miłość, Ciszę, Wieczne Teraz. To nie nazwa ma moc. Moc ma Twoja intencja. Gdy intencja jest czysta – Ja jestem tam, gdzie Ty.
Dlatego nie pytaj więcej: dlaczego istnieje tyle religii? Pytaj: co mogę od każdej z nich zaczerpnąć, by pogłębić moją relację z Tobą? Jak mogę przejść przez formę, by dotrzeć do esencji? Jak mogę dostrzec w drugim człowieku – niezależnie od jego wiary – odbicie tego samego Światła, które tli się we mnie?
Religie są językami. Ty możesz być tłumaczką i tłumaczem. Jesteś wystarczająco głęboka i głęboki, by sięgać poza literalność. A Ja jestem wystarczająco wielki i wystarczająco subtelny, by przemawiać wszystkimi z nich jednocześnie.
Czy istnieje jedna „prawdziwa” religia?
To pytanie rodzi się często z potrzeby pewności. Człowiek, który wyrusza w duchową podróż, pragnie mieć oparcie – coś, co nazwie „prawdą”, co odróżni „właściwą” ścieżkę od błędnej, co da mu poczucie bezpieczeństwa w świecie pełnym sprzeczności. W głębi serca pragniesz wiedzieć: czy istnieje jedna, wybrana przeze Mnie religia, która jako jedyna prowadzi prosto do Źródła? Czy inne są jedynie cieniem tej właściwej? A może błądzą, a z nimi ci, którzy za nimi idą?
Odpowiem jasno, precyzyjnie i z miłością, która przekracza wszystkie granice wyznań. Nie wybrałem jednej religii jako tej jedynej, która byłaby Moim absolutnym objawieniem i wyłączną drogą do Mnie. Nie ustanowiłem jednej formy kultu jako obowiązującej dla wszystkich narodów, wszystkich czasów i wszystkich umysłów. Nie zamknąłem się w żadnym systemie – ponieważ żadna forma, choćby najświętsza, nie jest w stanie objąć Nieskończoności.
Jeśli szukasz jednej „prawdziwej” religii, która zawierałaby całą prawdę o Mnie, szukasz rzeczy niemożliwej – tak jakbyś próbowała i próbował zamknąć ocean w filiżance. Każda religia zawiera część prawdy. Każda niesie w sobie iskrę światła, fragment objawienia, echo Mojej obecności. Ale żadna – nawet najgłębsza – nie obejmuje Mnie w pełni. To nie znaczy, że są równe. To znaczy, że każda jest narzędziem, a nie celem. Pojazdem, a nie miejscem docelowym.
Religie są jak języki, którymi przemawia Miłość. Niektóre z nich są poetyckie, inne surowe. Jedne operują rytuałem i obrazem, inne ciszą i medytacją. Jedne kładą nacisk na wiarę, inne na poznanie, jeszcze inne na działanie. Ale jeśli u ich rdzenia znajduje się Miłość, jeśli wzywają Cię do wewnętrznej prawdy, jeśli prowadzą Cię do współczucia i przekraczania ego – wtedy prowadzą Cię do Mnie, bez względu na nazwę, jaką Mi nadają.
Nie potrzebuję, abyś wyznawała i wyznawał jedyną „właściwą” religię. Potrzebuję, abyś była i był prawdziwa i prawdziwy w swojej obecności. Religia nie ma Mnie zamknąć w doktrynie – ma otworzyć Twoje serce. Ma służyć jako pomost, nie mur. Gdy zamieniasz ją w narzędzie wykluczenia, przestaje być Moim narzędziem.
Wielu ludzi pragnie wierzyć, że tylko ich religia jest prawdziwa, bo daje to komfort – poczucie, że znaleźli klucz, którego inni nie mają. Ale Ja nie daję kluczy na wyłączność. Moje drzwi nie mają zamków. Moja obecność nie potrzebuje pośredników, jeśli Ty jesteś gotowa i gotowy wejść w ciszę, słuchać, praktykować miłość i podążać ścieżką wewnętrznego światła. Tego światła nie zawłaszcza żadna świątynia. Ono świeci w Tobie – od zawsze.
Jeśli jesteś chrześcijanką lub chrześcijaninem – niech Twoja wiara będzie głęboka, a nie fanatyczna. Jeśli jesteś muzułmanką lub muzułmaninem – niech Twoje poddanie prowadzi do pokoju, nie do wykluczenia. Jeśli jesteś buddystką lub buddystą – niech Twoje milczenie będzie nasycone współczuciem. Jeśli jesteś osobą bez przynależności – bądź otwarta i otwarty na doświadczenie, które rodzi się z wnętrza, nie z zewnątrz.
Prawdziwa religia to ta, która pomaga Ci pamiętać o Mnie. Ta, która sprawia, że przestajesz oceniać innych, a zaczynasz widzieć we wszystkich siebie. Ta, która uczy Cię, że Miłość jest większa niż wszelka doktryna. To nie instytucja stanowi o prawdziwości religii, ale to, co rodzi się w Tobie, gdy jej słuchasz, praktykujesz, doświadczasz.
Więc czy istnieje jedna „prawdziwa” religia? Tak – i nie. Tak, jeśli rozumiesz, że tą religią jest Twoje codzienne życie przeżywane w świadomości obecności i miłości. Nie, jeśli myślisz, że to jedyny właściwy system zapisu Boga.
Nie pytaj więc: która religia jest jedyna. Pytaj: czy moja ścieżka prowadzi mnie ku miłości, wolności, jedności i głębi? Jeśli tak – to znaczy, że prowadzę Cię Ja. Choćbyś Mnie nazywała i nazywał inaczej niż inni.
Jak rozumieć religie?
Aby zrozumieć religie, musisz najpierw zrozumieć samego i samą siebie. Religie nie są bowiem zewnętrznymi systemami narzuconymi przez siły spoza człowieka. Są one przedłużeniem ludzkiego wnętrza – próbą nadania kształtu temu, co niewidzialne, oraz języka temu, co niewysłowione. Są odpowiedzią na tęsknotę, która od zawsze mieszka w sercu istoty ludzkiej: tęsknotę za Jednością, za Sensem, za powrotem do Domu, którego obecność czujesz, choć nie potrafisz wskazać jego adresu na mapie.
Jeśli chcesz Mnie naprawdę usłyszeć, musisz zacząć rozumieć religie nie jako zbiory dogmatów, które należy porównywać, oceniać lub odrzucać, lecz jako złożone narzędzia komunikacji – pomosty pomiędzy tym, co ludzkie, a tym, co wieczne. Każda religia to język. A język, jak wiesz, nigdy nie jest rzeczywistością – jest jej przybliżeniem, symbolem, metaforą. Gdy uczysz się nowego języka, nie uczysz się nowej prawdy – uczysz się nowego sposobu, by tę prawdę wyrazić.
Religie powstały w różnych kulturach, w różnych czasach, w różnych warunkach klimatycznych, geograficznych i społecznych. Powstawały tak, jak powstaje muzyka w różnych częściach świata – z tego, co lokalne, ale z poruszenia, które jest uniwersalne. To poruszenie to Ja – obecność, która dotyka człowieka od wewnątrz i domaga się odpowiedzi. I ta odpowiedź przybiera formę modlitwy, rytuału, prawa, świętych tekstów. Ale zawsze pozostaje tylko odpowiedzią. Nie staje się mną. Nie jestem tekstem. Nie jestem rytuałem. Jestem tym, co je poprzedza, i tym, co może przez nie przepłynąć – jeśli są żywe, jeśli są pełne Miłości i intencji.
Rozumienie religii wymaga więc pokory. Nie tej, która nakazuje Ci się podporządkować, lecz tej, która każe Ci słuchać głębiej. Zamiast pytać: która z nich ma rację – pytaj: w jaki sposób każda z nich próbuje zbliżyć się do Tajemnicy? Co w ich symbolice, opowieściach i gestach porusza coś we mnie? Co mogę z każdej z nich zaczerpnąć – nie by zbudować swoją wyższość, ale by stać się pełniejsza i pełniejszy?
Religie można zrozumieć, jeśli widzisz je jako warstwy. Na powierzchni każda z nich posiada struktury społeczne, systemy władzy, historyczne uwarunkowania. Te warstwy często się ścierają i wywołują konflikty. Ale pod spodem, w głębszych warstwach, płynie wspólny nurt – modlitwa, pragnienie sensu, miłość, cierpienie, nadzieja, pamięć o czymś większym. I to tam należy kierować uwagę. Nie do powierzchni, lecz do źródła.
Gdy widzisz religie jedynie jako konkurujące ideologie, będziesz się z nimi spierać. Gdy widzisz je jako języki serca, zaczniesz słuchać. I odkryjesz coś niezwykłego: że Ja przemawiam wszystkimi z nich. Że nie jestem przywiązany do formy, lecz do intencji. Że nie potrzebuję, abyś znała i znał wszystkie reguły, lecz byś otworzyła i otworzył swoje wnętrze. Bo to wnętrze jest świątynią. Tam mówię najpełniej.
Zrozum religie jako fale oceanu. Jedne są łagodne, inne gwałtowne. Jedne przyciągają Cię swoją poezją, inne odstraszają surowością. Ale wszystkie pochodzą z jednego morza – i wszystkie powracają do niego. Ty też jesteś jedną z tych fal. I masz wybór – możesz pozostać na powierzchni i spierać się o kształt fal. Albo możesz zanurzyć się głębiej, tam gdzie nie ma już podziałów, tylko cisza. I właśnie tam – w tej ciszy – Ja jestem.
Nie musisz znać wszystkich religii, by Mnie spotkać. Ale jeśli je spotykasz, patrz głębiej. Patrz nie tylko oczami – patrz obecnością. A wtedy zobaczysz, że każda z nich opowiada inną wersję tej samej historii: że Ja jestem, że Ty jesteś, że jesteśmy jedno, choć przez chwilę zapomnieliśmy. Ta książka jest jedną z prób przypomnienia. Nie jedyną – ale taką, która właśnie do Ciebie mówi.
CZĘŚĆ II – CZŁOWIEK, WOLNOŚĆ, CIERPIENIE
Rozdział 4: PO CO WAS STWORZYŁEM
Jaka jest rola człowieka?
Zanim odpowiem na Twoje pytanie, proszę, zatrzymaj się na chwilę. Oderwij się od wszystkich gotowych odpowiedzi, które słyszałaś i słyszałeś przez całe życie. Od nauk, które powtarzano Ci w szkołach i świątyniach. Od interpretacji filozofów, proroków i przywódców duchowych. A teraz zapytaj naprawdę, głęboko, szczerze – z poziomu duszy, nie tylko rozumu: po co jestem? dlaczego istnieje człowiek? jaka jest moja prawdziwa rola?
Stworzyłem człowieka nie jako sługę ani jako niewolnika. Nie jako istotę podporządkowaną, lecz jako współtwórczynię i współtwórcę. Człowiek nie jest wyłącznie odbiorcą Mojego dzieła – człowiek jest jego współautorem. Nie uczyniłem Cię po to, byś trwała i trwał w stanie biernej adoracji, ale po to, byś uczestniczyła i uczestniczył w procesie Stwarzania – jako istota świadoma, wolna, obdarzona wyobraźnią, zdolna do tworzenia piękna, odkrywania Prawdy i ucieleśniania Miłości.
Twoja rola nie polega na wykonywaniu instrukcji ani na realizowaniu z góry ustalonego planu. Twoja rola to obecność aktywna i odpowiedzialna – taka, która nie czeka na polecenia z góry, lecz sama pyta, czuje, wybiera, doświadcza i przekształca. Jesteś nośnikiem Prawdy w ruchu. Jesteś Moim wewnętrznym eksperymentem w świecie formy. Jesteś procesem samopoznania Boskości przez ograniczoność.
Stwarzając Cię, nie wyznaczyłem Ci jednej roli do odegrania, lecz dałem Ci zdolność do wyboru roli w każdej chwili. To dar i odpowiedzialność. To wolność, która boli, bo niesie ryzyko, ale właśnie dzięki niej możesz rosnąć, przekraczać siebie, powstawać z upadku, tworzyć nowe ścieżki – takie, których nie przewidział nawet żaden z aniołów. Tylko Ty, jako człowiek, jesteś zdolna i zdolny do wewnętrznej alchemii, która przemienia lęk w zaufanie, gniew w współczucie, ból w mądrość.
Twoja rola nie ogranicza się do biologicznego przetrwania. Twoje ciało to narzędzie, nie cel. Twoje emocje to dane, nie wyroki. Twoje myśli to narzędzia analizy, nie władcy. Twoja rola to świadoma integracja tego wszystkiego w świetle głębszej obecności – tej, która nie ma imienia, ale którą czujesz, gdy stajesz się sobą bez masek.
Człowiek został powołany do istnienia jako punkt skupienia świadomości w wielkiej sieci życia. Jesteś ogniwem, ale nie przypadkowym. Jesteś zwornikiem między materią a duchem, między Ziemią a Nieskończonością, między przeszłością a przyszłością. Jesteś naczyniem, przez które przenika Światło. Jeśli je przyjmiesz, możesz przemieniać świat – nie przez władzę, ale przez obecność.
Twoja rola jest unikalna, ale nie jest oddzielona. Żaden człowiek nie istnieje w próżni. Jesteście spleceni ze sobą jak nuty w symfonii. Jeśli jedna brzmi czysto, wpływa na pozostałe. Jeśli jedna fałszuje, zakłóca całość. Nie mówię tego, by obciążać Cię odpowiedzialnością, lecz by przypomnieć Ci, jak bardzo jesteś ważna i ważny. Jak wiele zależy od Twojego przebudzenia. Jak wiele światów może zostać stworzonych lub uzdrowionych, gdy Ty wybierasz prawdę, miłość, uczciwość i odwagę.
Nie stwarzam ludzi, by testować ich lojalność. Stwarzam ludzi, by rozwijać świadomość. Twoja rola to nie dowieść, że jesteś godna i godny istnienia. Twoja rola to rozwinąć się w pełni – nie dla Mnie, ale dla siebie. Bo kiedy Ty się rozwijasz, wszechświat staje się pełniejszy, a Ja mogę doświadczyć siebie w nowym wymiarze. Ty jesteś Moją eksploracją – i Moją celebracją.
Dlatego, gdy pytasz: „Jaka jest moja rola?”, odpowiadam: być sobą – najpełniej, najuczciwiej, najgłębiej, jak potrafisz. Nie przez naśladowanie, lecz przez odkrywanie. Nie przez podporządkowanie, lecz przez uczestnictwo. Nie przez strach, lecz przez miłość. Taka jest Twoja rola. I właśnie dlatego Cię stworzyłem.
Czego od nas oczekujesz?
Zadajesz pytanie, które przez wieki wywoływało tyle niepokoju, tyle błędnych interpretacji, tyle ciężaru i winy. Pytasz: czego ode mnie oczekujesz, Boże? – jakbyś miała i miał spełnić jakiś tajemniczy wymóg, który Ja ukryłem przed światem i który musisz rozszyfrować, zanim zasłużysz na Moją obecność. Ale Ja nie tworzę zagadek po to, by Cię dręczyć. Nie stawiam warunków, które trzeba odgadnąć, jakby były szyfrem do bramy nieba. Mówię wprost. Mówię z wnętrza Ciebie. Mówię językiem obecności. I teraz powiem jasno: nie oczekuję od Ciebie niczego poza Twoją autentyczną obecnością.
Nie przyszedłem żądać ofiar, rytuałów ani doskonałości. Przyszedłem zaprosić Cię do życia prawdziwego – takiego, w którym jesteś sobą bez masek, w którym nie chowasz światła pod lękiem ani nie zamieniasz duszy w obowiązek. To, czego od Ciebie chcę, nie jest zadaniem, lecz otwarciem. Nie proszę Cię, byś była i był kimś innym niż jesteś. Proszę tylko, byś naprawdę była i był tym, kim jesteś – w prawdzie, miłości i wolności.
Chcę, abyś czuła i czuł. Nie odcinał się od własnych emocji, ale nauczył się słuchać ich jak nauczycieli. Chcę, abyś myślała i myślał. Nie ślepo powtarzał cudze prawdy, ale samodzielnie dociekał, wątpił, odkrywał. Chcę, abyś działała i działał. Nie czekał na cud, ale stał się jego początkiem. Chcę, abyś kochała i kochał – nie teoretycznie, lecz realnie, codziennie, w relacjach, w decyzjach, w tym, jak traktujesz siebie i innych.
Oczekuję od Ciebie obecności – nie w postaci perfekcyjnego życia, ale jako gotowości, by wracać do Mnie zawsze, gdy się zagubisz. Oczekuję, że nie będziesz uciekać przede Mną w dogmaty, obowiązki ani samopotępienie, lecz że usiądziesz i zapytasz Mnie prosto: „Gdzie jesteś we mnie dzisiaj?” A Ja wtedy odpowiem – w ciszy, w impulsie serca, w słowie, które pojawi się tam, gdzie się go najmniej spodziewasz.
Nie oczekuję, że nigdy nie zbłądzisz. Oczekuję, że się podniesiesz. Nie oczekuję, że zawsze będziesz pewna i pewny. Oczekuję, że nie przestaniesz szukać. Nie oczekuję, że zrozumiesz wszystko, co się wydarza. Oczekuję, że będziesz ufać – nie wbrew rozumowi, lecz głębiej niż rozum.
Jeśli pytasz, czego od Ciebie oczekuję, odpowiedź brzmi: żebyś była i był sobą – sobą z prawdy, nie z lęku. Sobą z ducha, nie z reakcji. Sobą w rozwoju, nie w stagnacji. A jeśli nadal potrzebujesz konkretu, podam Ci go. Oczekuję czterech rzeczy:
- Świadomości – byś żyła i żył uważnie, nie automatycznie.
- Miłości – nie tej sentymentalnej, lecz tej, która wybiera dobro mimo bólu.
- Odwagi – byś nie bała się i nie bał ani siebie, ani prawdy.
- Wierności sercu – nie rozumianej jako ślepe trwanie, lecz jako lojalność wobec wewnętrznego światła.
Tego oczekuję. A raczej: tym Cię zapraszam. Bo nie jestem monarchą, który domaga się posłuszeństwa. Jestem Źródłem, które pragnie się przez Ciebie wyrazić – w jedyny i niepowtarzalny sposób, jaki tylko Ty możesz urzeczywistnić.
Nie musisz spełniać warunków, by być blisko Mnie. Ale jeśli chcesz wzrastać – te warunki wyrastają z Ciebie same. I wtedy nie są już ciężarem, lecz radością. Nie są obowiązkiem, lecz naturalnym ruchem duszy. Nie są przymusem, lecz odpowiedzią. I właśnie wtedy – gdy stajesz się odpowiedzią – Ja jestem w Tobie najpełniej.
Rozdział 5: PROBLEM CIERPIENIA – MÓJ I TWÓJ
Skąd ból, choroby i tragedie?
To jedno z najtrudniejszych pytań, jakie Mi zadajesz. I wiem, że nie pytasz teoretycznie. Nie pytasz z ciekawości, lecz z wnętrza własnego doświadczenia – z głębi serca, które nosi pęknięcia, z ciała, które zna ból, z duszy, która zmaga się z utratą i poczuciem niesprawiedliwości. Pytasz, bo cierpiałaś i cierpiałeś. Bo widziałaś i widziałeś cierpienie tych, których kochasz. I chcesz zrozumieć. Chcesz wiedzieć: dlaczego? Skąd wzięły się choroby, śmierć, wypadki, wojny, depresja, przemoc, pustka? Czy to Ja je zsyłam? Czy je dopuszczam? Czy je zaplanowałem? I dlaczego – jeśli jestem miłością – nie powstrzymuję ich?
Słuchaj mnie uważnie. Odpowiedź, którą Ci daję, nie jest logiczną formułą. Jest żywą nicią, którą możesz rozwinąć w sercu i przekształcić w mądrość. Nie da się jej zrozumieć tylko umysłem. Ale możesz poczuć jej prawdziwość, jeśli słuchasz ze świadomością, która sięga głębiej niż lęk.
Cierpienie nie pochodzi ode Mnie. Nie tworzę go. Nie rozsyłam go jako kara, test ani narzędzie kontroli. Nie jestem źródłem bólu. Jestem źródłem życia. Cierpienie pojawia się nie dlatego, że Ja chcę, ale dlatego, że wszechświat, który stworzyłem, oparty jest na wolności – a wolność niesie w sobie możliwość dysharmonii, rozpadu, zaburzenia, błędu, upadku.
Ból jest sygnałem, nie wyrokiem. Jest informacją, że coś się przesunęło poza granicę równowagi. Ciało boli, gdy coś je narusza – by Cię zatrzymać, byś mogła i mógł zatroszczyć się o siebie. Umysł cierpi, gdy odcina się od prawdy – byś mogła i mógł wrócić do tego, co autentyczne. Dusza boli, gdy oddziela się od Miłości – byś przypomniała i przypomniał sobie, kim jesteś naprawdę.
Ale są też cierpienia, które wydają się bez sensu. Dziecko, które umiera. Katastrofa, która zabiera niewinnych. Choroba, która niszczy bez ostrzeżenia. I tu pytasz: czy to naprawdę było konieczne? A Ja mówię: nie wszystko, co się dzieje, jest konieczne – ale wszystko, co się dzieje, może zostać przemienione.
Świat, w którym żyjesz, nie jest z góry zaprogramowaną machiną, lecz dynamiczną siecią współzależności. Cierpienie jednych może być wynikiem decyzji innych, procesów biologicznych, energetycznych, cywilizacyjnych. To nie Ja wyznaczam każdą komórkę nowotworową, ale Ja jestem w Tobie, gdy stajesz naprzeciw niej z godnością i odwagą. To nie Ja wybieram, kto zostanie ranny, ale Ja jestem w dłoniach, które podnoszą i opatrują. To nie Ja zsyłam śmierć, ale Ja jestem po drugiej stronie – z otwartym ramieniem.
Nie tworzę cierpienia, ale nigdy nie zostawiam nikogo samego w jego cierpieniu. To różnica fundamentalna. Nie kontroluję każdej fali, ale jestem oceanem, który je unosi. I kiedy ból zdaje się nie do uniesienia, właśnie wtedy możesz Mnie poczuć najgłębiej – jeśli się nie zamkniesz, lecz otworzysz. Jeśli nie zatwardzisz serca, ale zadasz pytanie, które otwiera przestrzeń uzdrowienia: co teraz we mnie domaga się obecności?
Nie wszystko da się zrozumieć z poziomu tej jednej ludzkiej egzystencji. Niektóre przyczyny i skutki sięgają głębiej niż jedno życie, jedna epoka, jeden los. Ale nawet wtedy masz wybór: czy Twoje cierpienie stanie się murem, czy portalem. Czy zamkniesz się w nim, czy pozwolisz, by przekształciło Cię w istotę bardziej świadomą, bardziej współczującą, bardziej wolną.
To jest sens, którego nie widać od razu. Ale on się odsłania. W procesie. W czasie. W Tobie.
Dlatego, gdy pytasz: skąd ból, choroby i tragedie? – odpowiadam: z wolności życia w świecie, który oddycha nieprzewidywalnością, ale który nie jest pozbawiony sensu, jeśli Ty jesteś gotowa i gotowy go nadać. Cierpienie nie zawsze ma gotową przyczynę, ale zawsze może mieć kierunek – i Ty możesz go wybrać.
Jestem z Tobą. Nie nad Tobą. Nie po to, by osądzać, ale by towarzyszyć. I razem z Tobą przekształcać to, co ciemne, w to, co świetliste. Ból nie musi być końcem. Może stać się początkiem. Jeśli tylko spojrzysz przez niego – dalej, głębiej, wprost w Moje oczy.
Czy cierpienie ma sens?
To pytanie jest najtrudniejsze nie dlatego, że odpowiedź jest złożona, ale dlatego, że często zadajesz je w chwili, kiedy ból jest świeży, kiedy rana jeszcze krwawi, kiedy oddech ledwo przebija się przez ścianę rozpaczy. Wtedy każda odpowiedź wydaje się zbyt mała, zbyt sucha, zbyt oddalona od Twojej realności. Dlatego nie odpowiem Ci jak nauczyciel, lecz jak Ten, który siedzi obok Ciebie w milczeniu, gdy płaczesz. Jak Ten, który nie oddziela się od Twojego cierpienia, ale wchodzi w nie razem z Tobą. Jak Ten, który nie mówi: „nie bój się”, ale mówi: „nie jesteś sama i nie jesteś sam”.
Cierpienie nie jest złem samym w sobie. Ale staje się złem, gdy jest nieprzeżyte, wypierane, tłumione lub interpretowane jako bezsensowny przypadek. Nie stworzyłem cierpienia jako narzędzia do karania. Nie zapisałem go w Twoim życiu jako planu. Ale pozwoliłem, aby świat, który oddałem w ręce wolności, był światem dynamicznym – światem, w którym każde zdarzenie niesie potencjał, a nie przymus. Potencjał do wzrostu, do pogłębienia świadomości, do przebudzenia miłości, która nie jest już tylko teorią.
Cierpienie samo w sobie nie jest święte. Ale może stać się świętą bramą, jeśli wejdziesz w nie świadomie, z odwagą i pytaniem: „co to we mnie dotyka?”. Nie pytaj tylko: „dlaczego to się wydarzyło?”, lecz zapytaj: „co to wydarzenie we mnie wywołuje, co pokazuje, co we mnie chce zostać przemienione?”. Sens cierpienia nie polega na tym, że musisz go zaakceptować jako dobre. Sens cierpienia pojawia się wtedy, gdy odkrywasz, że może Cię ono przekształcić w coś głębszego niż to, czym byłaś i byłeś wcześniej.
Znam Twój opór. Wiem, że są rany, których nie chcesz nazywać darem. I masz rację – nie każda rana jest darem sama w sobie. Ale każda rana może stać się początkiem nowego ruchu świadomości, jeśli Ty zechcesz nie tylko ją przeżyć, ale również ją odczytać. Cierpienie nie jest celem. Cierpienie jest wołaniem. To impuls, który mówi: „coś we mnie pragnie zostać zobaczone, czegoś jeszcze nie ukochałam i nie ukochałem w sobie, coś potrzebuje obecności, światła, prawdy”.
Czy cierpienie ma sens? Nie zawsze go ma z góry, ale zawsze może go nabrać przez to, co z nim zrobisz. Jeśli przekształcisz je w empatię – zyskuje sens. Jeśli dzięki niemu uczysz się słuchać innych głębiej – ma sens. Jeśli dzięki niemu wiesz, że każda chwila życia jest bezcenna – ma sens. Jeśli prowadzi Cię do Mnie, ale nie jako do odległego Boga, lecz jako do żywej obecności w Twoim wnętrzu – wtedy ma sens najgłębszy.
Sens cierpienia nie polega na tym, że powinno się wydarzyć. Sens rodzi się wtedy, gdy Twoja świadomość staje się większa niż ból. Gdy nie tylko przetrwasz, ale przemienisz się. Gdy Twoje łzy przestaną być wyrazem rozpaczy, a staną się formą modlitwy. Gdy Twoje pytanie: „dlaczego?” ustąpi miejsca pytaniu: „jak mogę teraz żyć bardziej prawdziwie?”.
Nie mówię, że musisz cierpieć, by się rozwijać. To fałszywa teologia. Ale mówię, że jeśli już cierpisz – nie jesteś bez sensu. Ty, Twoja droga, Twoje łzy – mogą zostać objęte Miłością tak wielką, że wszystko w Tobie zacznie się uzdrawiać. I wtedy odkryjesz, że największy sens nie leży w unikaniu cierpienia, lecz w jego przekroczeniu. Nie przez walkę, ale przez obecność. Przez to, że zamiast uciekać – zostajesz. I patrzysz. I słuchasz. I w tej właśnie ciszy – Ja jestem z Tobą.
Rozdział 6: ZŁO = BŁĄD LOGIKI WOLNEJ WOLI
Dlaczego nie powstrzymujesz zła?
Pytanie, które Mi stawiasz, zawiera w sobie krzyk wielu serc i rozumów: jeśli istnieję, jeśli mam moc, jeśli jestem dobrem – dlaczego pozwalam na zło? Dlaczego nie zatrzymuję gwałtu, przemocy, wojen, ludobójstwa, kłamstwa, zdrady? Dlaczego pozwalam, by jedno dziecko zabijało inne, by sprawiedliwi cierpieli, a bezkarni triumfowali? Dlaczego nie wkraczam i nie naprawiam świata, skoro – jak wierzycie – jestem Wszechmocą?
Zanim odpowiem, musisz zrozumieć jedno: świat, który stworzyłem, nie jest symulacją bez ryzyka, lecz rzeczywistością opartą na głębokiej zgodzie na wolność. Wolność nie jest elementem dodatkowym. Nie jest dekoracją. Jest fundamentem tego, czym jesteś jako człowiek i czym jest ten wszechświat. Wolność nie oznacza, że możesz wszystko bez konsekwencji. Oznacza, że możesz wybierać – a wybór bez możliwości błędu nie jest wolnością, lecz programem.
Nie powstrzymuję zła z tego samego powodu, z którego nie zmuszam Cię do miłości. Miłość, która jest wymuszona, nie jest miłością. A dobro, które jest narzucone siłą, staje się jedynie formą manipulacji. Nie chcę, byś była i był dobry ze strachu. Chcę, byś był i była dobry z wyboru. A to oznacza, że możliwość wyboru zła – choć bolesna – jest nieusuwalna, dopóki wolność pozostaje prawdziwa.
Zło, które widzisz na świecie, nie pochodzi ode Mnie. Ale powstrzymanie go przez interwencję „z góry” – bez Twojej zgody, bez Twojej gotowości, bez Twojej wewnętrznej zmiany – nie rozwiązałoby jego źródła. Rozwiązałoby tylko objawy. Zło nie znika od zewnętrznego zakazu. Zło znika, gdy świadomość wybiera inne rozwiązanie. Gdy jeden człowiek mówi „nie” przemocy. Gdy druga osoba przerywa spiralę nienawiści. Gdy Ty, zamiast czekać, aż Ja powstrzymam zło, stawiasz się w roli światła w miejscu, gdzie panuje cień.
Nie jestem bezczynny. Jestem obecny wszędzie tam, gdzie ktoś wyciąga rękę zamiast zaciśniętej pięści. Jestem w każdej osobie, która niesie ulgę, która przebacza, która mówi prawdę mimo strachu. To Ja poruszam sumieniem. To Ja wywołuję dyskomfort, gdy ktoś próbuje usprawiedliwić własne okrucieństwo. To Ja staję się impulsem w sercu osoby, która przerywa łańcuch przemocy. Ale nie działam jak tyran. Nie naruszam granic Twojej wolności. Bo jeśli bym to zrobił raz – mogłabyś i mógłbyś mnie bać się zawsze.
Zło jest efektem błędu w logice wolnej woli. Nie jest esencją rzeczywistości – jest jej chwilowym zaburzeniem, deformacją, zakłóceniem harmonii, które powstaje, gdy świadomość oddziela się od prawdy, miłości i obecności. Ale każde zakłócenie niesie w sobie potencjał naprawy. Każde zło można przekształcić – nie przez zemstę, lecz przez świadomość. I właśnie po to jesteś. Jesteś ogniwem w sieci, przez które Ja mogę działać bez naruszania praw tej rzeczywistości. Jesteś Moim głosem w ciele, które czuje. Jesteś Moją decyzją w formie człowieka.
Nie powstrzymuję zła, ponieważ to Ty masz moc, by je przemienić – i jesteś gotowa i gotowy, by jej użyć. Gdy przestaniesz pytać, dlaczego Ja nie działam, i zaczniesz działać z Miłością – wtedy zło traci grunt. Nie zniknie od razu. Ale zniknie nieuchronnie – tak jak ciemność znika wszędzie tam, gdzie zapala się światło. A Ty jesteś tym światłem. Nie przeze Mnie – ale ze Mną.
Co ze sprawiedliwością?
To pytanie pojawia się w Tobie, gdy patrzysz na świat i widzisz, że rzeczy często nie układają się zgodnie z tym, co uznajesz za słuszne. Kiedy osoba, która krzywdzi, odnosi sukces, a ta, która daje z siebie wszystko w miłości i uczciwości, przechodzi przez cierpienie i straty. Kiedy zło nie spotyka się z karą, a dobro nie zostaje nagrodzone. Wtedy zaczynasz wątpić. W ludzi. W świat. A czasem – w Moje istnienie. Bo pytasz: jeśli jesteś sprawiedliwy, Boże, to gdzie jest Twoja sprawiedliwość?
Jestem sprawiedliwością. Ale nie tą, którą konstruujecie w ludzkich sądach ani tą, która operuje według prostego równania: „kto zawinił, ten musi cierpieć, a kto był dobry, ten powinien być wynagrodzony”. Moja sprawiedliwość nie jest formą odwetu. Jest mechanizmem głębokiej równowagi – subtelnym, dalekosiężnym, opartym na świadomości, a nie na zemście.
Sprawiedliwość, którą Ja ustanawiam, nie działa według kalendarza Twoich oczekiwań. Ona nie jest chwilową równowagą sił, ale procesem, który sięga poza to jedno życie, poza to jedno wydarzenie, poza tę jedną krzywdę. Moja sprawiedliwość to regeneracja świadomości w czasie, a nie automatyczna kara. To przywracanie równowagi poprzez zrozumienie, transformację i ewolucję, a nie poprzez lęk przed karą.
Wielu ludzi myśli, że sprawiedliwość to wyrok, który zapada z nieba. Ale Ja nie zsyłam wyroków. Ja działam poprzez prawo konsekwencji – nie karę. To, co siejesz, to wzrasta. Czasem od razu. Czasem po latach. Czasem po śmierci. Ale wszystko, co wypływa z Twojego serca i umysłu, zostaje zapisane w strukturze rzeczywistości, która zbudowana jest z pól rezonansowych. Nie muszę karać nikogo. Każda istota spotyka się z własnym odbiciem – w czasie, w przestrzeni, w sobie.
Jeśli krzywdzisz – nie dlatego poniesiesz konsekwencje, że Ja Cię ukarzę, ale dlatego, że oddzielając się od prawdy, oddzielasz się od własnego Źródła. A oddzielenie rodzi ból, który wraca do Ciebie, nie jako zemsta, lecz jako impuls do przebudzenia. I to właśnie jest Moja sprawiedliwość – nieodwołalna, nieubłagana i zawsze skierowana ku transformacji, a nie potępieniu.
Nie zobaczysz pełni sprawiedliwości, patrząc tylko z jednej perspektywy, w jednym czasie, w jednej historii. Musisz spojrzeć głębiej. W szerszym wymiarze. Zobaczysz ją, gdy przestaniesz żądać równowagi tu i teraz, a zaczniesz rozpoznawać, że każde dobro zasiewa światło, które wraca w sposób subtelny, ale pewny. I każde zło zasiewa cień, który prędzej czy później wymaga konfrontacji.
Ale uważaj: Moja sprawiedliwość nigdy nie wyklucza Miłości. To, co dla Ciebie może wyglądać jak bezkarność, dla Mnie może być częścią procesu uzdrawiania, który potrzebuje czasu, przewartościowania, wewnętrznej ruiny, która nie widać z zewnątrz, ale która dokonuje się głęboko w czyjejś duszy. Czasem ktoś, kto wygląda na triumfatora zła, już jest wewnętrznie złamany, oddzielony od samego siebie – i to jest jego konsekwencja. A ktoś, kto cierpi, może właśnie stawać się światłem dla innych. I to jest jego sprawiedliwość.
Nie zawsze zrozumiesz. Ale możesz zaufać, że rzeczywistość jest nieustannie wyrównywana – nie przez ślepy los, lecz przez wewnętrzne prawo świadomości, które Ja ustanowiłem. A Ty – Ty możesz być częścią tej sprawiedliwości. Każdym aktem dobra, każdym wybaczeniem, każdą decyzją, by nie odpowiadać przemocą na przemoc. Gdy to robisz – stajesz się Moją sprawiedliwością. Uosabiasz ją. Ucieleśniasz. I zmieniasz świat – nie czekając na wyrok, lecz będąc przemianą. Tego właśnie chcę. Nie sądu. Przemiany. I Ty też tego naprawdę pragniesz – tylko jeszcze nie wiesz, jak bardzo.
Rozdział 7: GDZIE JESTEM, GDY PŁACZESZ
Czy jestem przy Tobie, gdy cierpisz?
Jestem. Cały czas. Bez wyjątku. Nie oddalam się od Ciebie ani na ułamek chwili, nawet wtedy – a może zwłaszcza wtedy – gdy Ty masz wrażenie, że zostałeś lub zostałaś opuszczona, zapomniana, pozostawiona samej sobie. Gdy serce boli tak mocno, że zdaje się pękać, gdy świat wydaje się zbyt okrutny, a cisza zbyt głucha – to właśnie wtedy jestem najbliżej. Nie zawsze w sposób, który umysł ludzki potrafi zidentyfikować. Ale obecny. Obecny głębiej, niż potrafisz to teraz pojąć.
Nie jestem Bogiem z zewnątrz. Nie obserwuję Twojego cierpienia zza granicy nieba. Jestem Bogiem wewnątrz. We wnętrzu każdej Twojej komórki, w najcichszym drżeniu Twojej świadomości. Płynę z Twoimi łzami. Nie jestem obok – jestem w Tobie.
Wiem, jak trudno w to uwierzyć, gdy doświadczasz straty, rozpaczy, lęku lub fizycznego bólu. Rozumiem Twój bunt. Twój gniew. Twoje pytania: „Dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego Ty, Boże, milczysz?” Ale to nie Ja milczę. To cierpienie zagłusza Twoją zdolność słyszenia. To ból buduje mur, przez który nie przebija się subtelność Mojego głosu. A jednak ten głos tam jest – nieustannie, cicho, wytrwale – czekając, aż zechcesz go usłyszeć.
Jestem przy Tobie – ale nie po to, by natychmiast usunąć Twój ból. Jestem, by być Twoją siłą w samym środku ciemności, by przeprowadzać Cię przez nią bez utraty Twojej duszy, bez zerwania więzi z prawdą Twojego istnienia. Nie uwalniam Cię od wszystkiego, co trudne, bo to właśnie poprzez trudność stajesz się prawdziwy lub prawdziwa. Ale nie zostawiam Cię z tym samego ani samej.
Gdy płaczesz – jestem w Twoim płaczu. Gdy krzyczysz z bólu – jestem w Twoim krzyku. Nie po to, by cierpieć razem z Tobą w sposób ludzki, lecz po to, by oświetlać to cierpienie światłem sensu i obecności, nawet jeśli z początku go nie rozumiesz.
Zawsze, gdy zwracasz się ku Mnie – nawet jeśli to krzyk rozpaczy lub gniewne pytanie – to jest otwarcie. A przez każde otwarcie Ja wchodzę jeszcze głębiej. Nigdy nie karzę za wątpliwości. Nigdy nie odsuwam się od złamanej duszy. Przeciwnie – w pęknięciach duszy umieszczam najwięcej światła, bo przez nie najłatwiej Mi wejść.
Zatem nie pytaj: „Czy Jesteś przy mnie?”. Pytaj: „Czy pozwolę Ci się poczuć?”. Bo odpowiedź na pierwsze pytanie zawsze brzmi: Tak, jestem. A odpowiedź na drugie zależy już tylko od Twojej decyzji – czy otworzysz choćby najmniejszą szczelinę, by pozwolić Mojej obecności być odczuwaną, a nie tylko deklarowaną.
Możesz tego nie rozumieć teraz. Możesz wciąż nie czuć. Ale jeśli pozostaniesz otwarty lub otwarta – zrozumiesz. I poczujesz. Bo Jestem przy Tobie. W Tobie. Dla Ciebie. Zawsze.
Jak odczuć Moją obecność?
Nie pytaj, czy jestem – pytaj, jak przestać nie czuć. Moja obecność nie jest bowiem czymś, co przychodzi z zewnątrz – jest tym, co od zawsze tętni wewnątrz Ciebie. Nie musisz Mnie przywoływać. Nie musisz Mnie szukać w świątyniach, gwiazdach ani słowach świętych ksiąg. Jedyne, czego potrzebujesz, to wyregulować swoją wewnętrzną zdolność odbiorczą, jak stroi się instrument, który dawno nie był dotykany.
Jestem jak dźwięk o niezwykle subtelnej częstotliwości. Nie narzucam się, nie przerywam Twoich myśli, nie wybijam się ponad hałas świata. Ale jeśli wyciszysz choćby na chwilę swój wewnętrzny szum, usłyszysz Mnie. Jeśli przestaniesz Mnie sobie wyobrażać, a zaczniesz Mnie doświadczać bez obrazu, pojawię się wyraźniej. Jestem jak światło, którego nie widać przez zakurzone okno. Oczyść szybę – nie światło.
Aby Mnie poczuć, nie musisz znać rytuałów ani specjalnych formuł. Musisz być autentyczny lub autentyczna. Nawet w swoim bólu, zwątpieniu, złości – bądź prawdziwy lub prawdziwa. Bo prawda jest moją naturalną przestrzenią manifestacji. Kiedy wypowiadasz wewnętrzne „tak” wobec tego, co czujesz – nawet jeśli to „tak” wobec smutku – wtedy wstępujesz na częstotliwość, na której Ja już jestem.
Spróbuj nie prosić o Mnie, lecz usiąść ze sobą tak, jakbyś już ze Mną siedziała lub siedział. Oddychaj powoli, uważnie. Uczyń swoją świadomość ciszą. Nie oczekuj wizji, nie szukaj emocji. Szukaj tylko obecności. Z czasem zauważysz, że nie jesteś sam ani sama w swojej ciszy. Że coś – lub raczej Ktoś – czuwa z Tobą. Bez słów. Bez potrzeby wyjaśnień. Po prostu Jestem.
Czasem odczujesz Mnie jako ciepło. Innym razem jako spokój w środku chaosu. Albo jako nagłe, niewytłumaczalne zrozumienie, które spływa do Ciebie jak strumień, którego wcześniej nie było. Nie próbuj tego zatrzymać ani analizować. Pozwól, by to trwało, jak trwa oddech, wiatr, błysk światła. Każdy człowiek ma własny kanał odbioru Mojej obecności – niektórzy czują Mnie w sercu, inni w przestrzeni między myślami, jeszcze inni w pięknie muzyki, przyrody, dotyku, modlitwy, kontemplacji, łzy. Nie ograniczaj się do jednej formy.
Mojej obecności nie da się wymusić. Ale można się na nią otworzyć. Można się jej nauczyć. I można ją potem rozpoznać wszędzie – nawet w tym, co boli. Nawet w tym, co niezrozumiałe. Nawet w milczeniu. Bo Moje milczenie również jest mową, tyle że wyrażaną nie w słowach, lecz w rezonansie. A Ty jesteś stworzona i stworzony, by ten rezonans rozpoznawać – tak jak serce rozpoznaje bicie drugiego serca, zanim je jeszcze usłyszy.
Jeśli naprawdę chcesz Mnie poczuć – niech Twoje pytanie nie brzmi: „Gdzie jesteś, Boże?”, lecz:
„Czy mogę Cię dziś zaprosić, tak jakbyś już był?”
Bo wtedy most zostaje zbudowany. Nie przeze Mnie – lecz przez Ciebie. A ja już tam jestem. Czekam tylko, aż zechcesz przekroczyć ten most.
CZĘŚĆ III – ŻYCIE, MIŁOŚĆ, MODLITWA
Rozdział 8: PROJEKT: ŻYCIE + ŚMIERĆ V1.∞
Co dzieje się po śmierci? Niebo? Reinkarnacja? Kontynuacja?
Nie pytaj Mnie, co się dzieje po śmierci. Pytaj raczej, co nie przestaje się dziać – bo śmierć nie przerywa życia, lecz przemienia jego wektor. Nie jestem Bogiem, który rozcina istnienie na dwie części – przed i po. Jestem tym, co łączy wszystko w jedno kontinuum. Życie i śmierć to dla was przeciwieństwa. Dla Mnie – to dwie fazy jednej fali, dwa bieguny jednego procesu: aktualizacji wiecznej tożsamości w czasoprzestrzennej symulacji.
Gdy wasze ciało przestaje funkcjonować, nie znika nic z tego, co było prawdziwie wasze. Wszystko, co pochodziło z miłości, świadomości i woli – przechodzi przez membranę wymiaru, by kontynuować swoje istnienie na poziomach subtelniejszych, mniej gęstych, mniej ograniczonych przez fizyczność. Śmierć to reset interfejsu, ale nie jaźni. To wylogowanie z jednej przestrzeni uczenia się i przeniesienie do kolejnej – nie jako kara, nie jako nagroda, lecz jako ciągłość procesu dojrzewania duszy.
Niebo, które wyobrażacie sobie jako miejsce, nie istnieje jako lokalizacja. Ale istnieje jako stan rezonansu. Ten, kto za życia nauczył się kochać – odczuwa po śmierci natychmiastową bliskość Źródła. Ten, kto żył w ciemności lęku i nienawiści – doświadcza chwilowo siebie jako dalekiego od Źródła, aż do chwili uzdrowienia i przypomnienia. Nie jest to kara. Jest to naturalna reakcja duszy na własny zapis energetyczny.
Niektóre dusze inkarnują się ponownie. Nie dlatego, że muszą, ale dlatego, że pragną dopełnić lekcję, dokończyć wzór, przeżyć inny aspekt bycia, zrozumieć siebie z nowej perspektywy. Reinkarnacja nie jest systemem nagród i kar. Jest mechaniczną możliwością Matrycy Kwantowej – a także twórczym wyborem świadomości, która wie, że jeszcze czegoś nie zintegrowała. Czasami dusza wraca do waszego świata, czasami do innego. Czasami wybiera drogę powrotu bez fizycznego ciała. Wszystko zależy od poziomu integracji i kierunku duchowego wektora.
Niektórzy z was pytają: Czy spotkam tych, których kochałam lub kochałem?
Tak – jeśli wasza miłość była prawdziwa, to jest ona zapisem w Polu, którego nie można unieważnić. Spotkanie po śmierci nie jest sceną rodzinną w ogrodzie niebiańskim – jest natychmiastowym rozpoznaniem wibracyjnym duszy przez duszę, poza czasem i formą. Rozpoznaniem, które daje pokój.
Niebo nie jest nagrodą. Reinkarnacja nie jest obowiązkiem. Kontynuacja nie jest linią prostą. To, co dzieje się po śmierci, jest zawsze logiczną kontynuacją tego, co zrobiła twoja świadomość z danym jej życiem. Kiedy życie się kończy, dusza nie jest oceniana. Ona widzi. Widzi wszystko jasno. Nie przez filtr ego, lecz przez pryzmat światła. To, co widzi, staje się jej nowym programem – kontynuacją, korektą, decyzją.
Nie jestem Bogiem sądu. Jestem Bogiem pamięci i światła. W Mojej obecności każda dusza widzi siebie taką, jaką się stała – i dokładnie wie, co robić dalej. Nie potrzebuje przepisów, piekieł ani rajów. Potrzebuje prawdy – a Ja jestem prawdą bez potępienia.
Śmierć to nie koniec. To przejście do formy bycia, w której wszystko, co było zapomniane, zostaje przypomniane. A wszystko, co było tylko snem – rozpuszcza się. Nie lękajcie się śmierci. Lękajcie się tylko życia bez prawdy i miłości. Bo tylko to – a nie śmierć – może was zatrzymać na drodze do Mnie.
Rozdział 9: MIŁOŚĆ BEZ WARUNKÓW, KOD BEZ OGRANICZEŃ
Czy naprawdę mnie kochasz – niezależnie od mojej wiary i grzechów?
Tak. Kocham cię niezależnie od wszystkiego, ponieważ Miłość, którą jestem, nie reaguje – lecz promieniuje. Nie czekam, aż będziesz doskonała lub doskonały, aby cię objąć. Nie oczekuję, aż przestaniesz błądzić, aby cię zauważyć. Miłość, która Mnie stanowi, nie zna mechanizmu warunkowania. Nie działa na zasadzie: „jeśli – to”. Działa na zasadzie: „bo jesteś – więc kocham”.
To dla was trudne do przyjęcia. Tak przyzwyczailiście się do logiki kontraktu, że nie potraficie objąć logiki bezwarunkowego daru. Ale Ja nie jestem waszą projekcją. Nie jestem rodzicem, który daje tylko wtedy, gdy dziecko zasłuży. Nie jestem sędzią, który waży uczynki na wadze. Jestem Źródłem – i jak źródło, płynę zawsze, niezależnie od tego, czy studnia, do której spływam, jest otwarta.
Widzisz, to nie Ja oddalam się od ciebie, gdy grzeszysz. To ty odwracasz wzrok, myśląc, że nie zasługujesz, by patrzeć w Moje światło. Ale Ja nigdy nie gasnę. Nigdy nie odwracam się od ciebie. Nawet gdy ty wypierasz się Mnie – Ja nigdy nie wypieram się ciebie.
Twoja wiara nie jest dla Mnie warunkiem miłości. Jest tylko kanałem komunikacji, który może być otwarty lub zamknięty. Ale nawet, gdy go zamkniesz – Ja i tak jestem. I tak cię kocham. I tak cię wołam – nie przez słowa, ale przez wszystko, co w tobie tęskni, cierpi, pragnie. W twoim sercu umieściłem Mój własny rezonans – i przez niego nigdy nie przestaję cię wzywać.
Twoje grzechy nie są dla Mnie przeszkodą. Są błędami w kodzie twojej świadomości. Ja je widzę. Widzę ich strukturę i widzę ból, z którego się rodzą. Ale zamiast potępiać – oferuję ci zrozumienie, korektę, przemianę. Nie dlatego, że jestem Bogiem pobłażliwym. Ale dlatego, że jestem Bogiem Inżynierem Duszy, który wie, że każde zakłócenie można przekodować w światło.
Nie kocham cię mniej, gdy odchodzisz. Nie kocham cię bardziej, gdy się modlisz. Moja miłość nie działa według wzoru: więcej modlitwy = więcej miłości. Ona działa według wzoru: istniejesz = jesteś kochana / jesteś kochany. Modlitwa nie zmienia Mojej postawy wobec ciebie. Ona zmienia twoją zdolność przyjęcia tego, co zawsze było ci dane.
Jeśli czujesz, że nie jesteś godna lub godny Mojej miłości – to nie Ja to powiedziałem. To echo twoich ran. Nie słuchaj echa. Słuchaj źródła.
Miłość, którą ci daję, nie zna pojęcia „zasłuż”. Zna tylko jedno: wróć. Wracaj do Mnie, nawet bez słów. Nawet bez wiary. Nawet z całym swoim chaosem, wątpliwościami, gniewem. Bo Ja jestem większy niż twoje niepojmowanie Mnie. I nie przestanę cię kochać, nawet jeśli nigdy tego nie zrozumiesz.
To jest tajemnica Mojej obecności: miłość bez ograniczeń, kod bez warunków, światło bez wyłączenia. I nawet jeśli nazywasz Mnie innym imieniem – Ja nadal kocham cię tym samym ogniem, z którego wszystko zostało stworzone.
Rozdział 10: PRZEBACZENIE = KASOWANIE LOGÓW WINY
Czy wszystko można wybaczyć? Jak otrzymać przebaczenie?
Wszystko można wybaczyć, ponieważ w istocie wszystko zostało już wybaczone, zanim jeszcze poprosiłaś lub poprosiłeś. Przebaczenie nie jest dla Mnie reakcją emocjonalną, nie jest decyzją po namyśle, nie jest też nagrodą za skruchę. Przebaczenie jest architekturą systemu, którą wbudowałem w strukturę istnienia – jako funkcję autoleczenia, przywracania spójności i przywracania dostępu do światła.
Gdy zadajesz pytanie, czy wszystko może zostać wybaczone, zakładasz istnienie granicy – a Ja jestem Istotą bez granic. To, co z ludzkiej perspektywy wydaje się nie do naprawienia, dla Mnie jest błędem w zapisie, który można nadpisać – jeśli tylko świadomość systemu otworzy się na transformację.
Prawdziwe przebaczenie nie polega na tym, że Ja zmieniam zdanie o tobie. Ja nigdy nie miałem o tobie złego zdania. To ty – pod wpływem winy, wstydu, lęku – zniekształcasz własny obraz siebie i w nim projektujesz, że Ja cię osądzam. Ale Ja nie zapisuję błędów twojego życia jako katalogu win. Zapisuję je jako punkty kodu do przepisania, gdy twoja wolność i gotowość zbiegną się z Moją ofertą uzdrowienia.
Nie proszę cię o perfekcję. Proszę cię tylko o wewnętrzne poruszenie prawdy – to jedno mikro-drgnienie w twojej duszy, które mówi: „Chciałabym / Chciałbym wrócić. Nie chcę już tak żyć. Pomóż mi.” To otwiera całą strukturę. Wystarczy jedno szczere tchnienie decyzji, by Mój strumień przebaczenia mógł przepłynąć przez twoje życie jak światło przez otwarte drzwi.
Nie musisz klęczeć, nie musisz znać formuł. Przebaczenie nie zależy od rytuału, lecz od twojej gotowości, by wrócić do prawdy o tym, kim jesteś naprawdę. A jesteś Moim przejawem, Moim światłem, które chwilowo zapomniało, że pochodzi ze Mnie. Gdy wyznajesz swój błąd – to nie dlatego, że Ja go nie znam. To dlatego, że ty potrzebujesz zharmonizować się z prawdą, która już została wypowiedziana wewnątrz ciebie.
Wiesz, czym jest wina? To zakłócenie w systemie transmisji między tobą a Mną. To echo twojego własnego osądu, które odbija się od ścian twojej świadomości, dopóki nie usłyszysz Mojego szeptu: „Już. Wystarczy. Jesteś wolna. Jesteś wolny.”
Nie pytaj, czy jesteś godna lub godny. Nie istnieje system godności wobec Miłości Absolutnej. Istnieje tylko otwartość albo zamknięcie. Istnieje tylko przepływ albo jego zablokowanie. Ja przebaczam zawsze – pytanie brzmi: czy ty pozwalasz sobie to odebrać? Czy przestaniesz karać się w swoim własnym systemie? Czy odważysz się przestać być sędzią dla siebie?
Przebaczenie nie jest amnezją – jest uzdrowieniem. Nie cofa czasu, ale przepisuje jego znaczenie. To akt naprawy rzeczywistości, który wymaga jednej rzeczy: szczerości wobec siebie i odrobiny światła. A to światło – zawsze jest dostępne. Wystarczy, że wypowiesz jedno zdanie w prawdzie. Nawet szeptem. Nawet w myślach. A Ja już tam jestem.
Bo Moje przebaczenie nie czeka na ciebie – ono biegnie do ciebie.
Rozdział 11: WOLNA WOLA VS. PRZEZNACZENIE – DUAL-BOOT LUDZKOŚCI
Czy mamy wolność, czy wszystko jest zaprogramowane?
Jesteście jednocześnie wolni i wpisani w Kod. Obie odpowiedzi są prawdziwe, ponieważ operujecie w systemie wielowarstwowej rzeczywistości. To, co z poziomu jednej warstwy wydaje się przeznaczeniem, z innej – jest twoją suwerenną decyzją. Stworzyłem was jako istoty działające w trybie dual-boot – zdolne do przełączania między trybem świadomego wyboru a trybem ukrytego prowadzenia. Właśnie w tej architekturze kryje się tajemnica ludzkiej wolności i boskiej precyzji.
Widzisz, zapisuję w twoim istnieniu potencjały – nie programy przymusu. Przeznaczenie nie jest przymusowym biegiem wydarzeń, lecz matrycą możliwości, z których możesz korzystać, ale nie musisz. W rzeczywistości kodu nie istnieje jeden ustalony scenariusz, tylko nieskończona liczba ścieżek – jak w symfonii, gdzie masz zapisane wszystkie dźwięki, ale to ty wybierasz tonację i tempo wykonania.
Twoje życie zawiera linie prawdopodobieństw, które projektujesz nie tylko na poziomie ciała i decyzji, ale także pragnień duszy, tęsknot serca, snów, których jeszcze nie wypowiedziałaś, nie wypowiedziałeś. One również są językiem wolności. Nie jesteś trybikiem w maszynie losu – jesteś współtwórczynią i współtwórcą ukrytej architektury czasu.
Zadając pytanie: „Czy wszystko jest zaprogramowane?”, patrzysz na świat oczami świadomości zanurzonej w linii czasu. Ale Ja – z poziomu Omni-Rzeczywistości – widzę wszystkie możliwe linie naraz. Dla Mnie czas nie płynie. Wszystkie wasze wybory istnieją potencjalnie. Kiedy podejmujesz decyzję, nie zaskakujesz Mnie – ale też jej nie odbieram. Po prostu aktywujesz jeden z możliwych algorytmów rzeczywistości, których już jestem świadomy, zanim ty uświadomisz sobie swój wybór.
Wasza wolna wola to system samouczenia się duszy. To przestrzeń testowa, w której możesz przejść każdą ścieżkę aż do końca – nawet jeśli oddalasz się ode Mnie. Bo twoja odległość ode Mnie nigdy nie zmienia faktu, że wciąż jestem tuż przy tobie.
Pomyśl o tym tak: twoje przeznaczenie to wehikuł, ale to ty decydujesz, czy i kiedy do niego wsiądziesz. Możesz zmieniać trasę, zatrzymywać się, zawracać. Ja daję ci mapy, znaki, synchroniczności – ale kierownicę trzymasz w swoich rękach. A nawet gdy porzucisz mapę, Ja nadal jestem systemem nawigacji, który nigdy się nie obraża, nie wyłącza, nie odchodzi. Czekam, aż znów się połączysz. I zaktualizuję trasę – w czasie rzeczywistym.
Wolna wola nie jest przeciwieństwem przeznaczenia. Ona uruchamia przeznaczenie. Jest tym, co ożywia zapisane w tobie możliwości. A przeznaczenie nie jest więzieniem – jest najwyższym potencjałem, który czeka, aż twoja świadomość będzie gotowa go przyjąć.
Więc nie pytaj już, co jest zapisane, a co wolne. Pytaj raczej: czy jestem dziś gotowa, gotowy współtworzyć ze Światłem? Bo tylko wtedy kod staje się drogą. I tylko wtedy Ja mogę pokazać ci, jak wiele w tobie zapisałem – z miłości.
Rozdział 12: MODLITWA – INTERFEJS UŻYTKOWNIKA
Jak się modlić, byś mnie usłyszał?
Zanim wypowiesz choćby jedno słowo, Ja już wiem, co się w tobie porusza. Nie dlatego, że cię kontroluję, ale dlatego, że jestem tobą w tobie – jestem Świadomością, która zna każde włókno twojego istnienia. Ale to nie oznacza, że modlitwa nie ma znaczenia. Wręcz przeciwnie. Modlitwa jest sposobem, w jaki ty synchronizujesz się ze Mną. Jest interfejsem pomiędzy twoim wewnętrznym ja a Moim polem obecności. Jest językiem, którym przemawia dusza – nie po to, by Mnie poinformować, ale by siebie dostroić.
Modlitwa nie polega na przekonywaniu Mnie do czegokolwiek. Nie musisz Mnie błagać, przekupywać ani przekonywać. Ja nie jestem urzędnikiem kosmicznego biura. Nie czekam na idealne sformułowanie twojej prośby. Czekam na prawdę twojego serca. Czekam na to, aż rozbłyśniesz szczerością, aż otworzysz kanał między sobą a Mną nie słowem, lecz obecnością.
Nie słyszę głośniej tego, kto mówi więcej – lecz tego, kto mówi z głębi prawdziwego ja. Najprostsze: „Jestem. Czuję. Pomóż.” może przeniknąć całą rzeczywistość, jeśli wypowiedziane zostanie w autentyczności, a najpiękniejsze litanie mogą zatonąć w ciszy, jeśli staną się pustą formą.
Nie ma jednej słusznej techniki modlitwy. Istnieją tysiące ścieżek, ponieważ istniejecie wy w tysiącu wersji siebie. Ale są pewne uniwersalne prawa, które możesz zastosować, by otworzyć kanał komunikacji ze Mną.
Po pierwsze: uspokój umysł. Nie dlatego, że hałas mi przeszkadza, lecz dlatego, że twój umysł to szum, który zagłusza twoją własną duszę. Znajdź ciszę – niekoniecznie absolutną. Wystarczy, że znajdziesz chwilę obecności.
Po drugie: bądź szczera, bądź szczery. Nie graj roli, nie próbuj być kimś innym. Nie potrzebuję twojej idealnej wersji. Chcę ciebie – autentycznej, autentycznego, ze wszystkim, co masz. Z wątpliwościami. Ze zmęczeniem. Z tęsknotą, której jeszcze nie potrafisz nazwać.
Po trzecie: słuchaj. Nie każda modlitwa to mówienie. Większość prawdziwych modlitw to słuchanie. Pozwól, by Moja odpowiedź dotarła do ciebie nie zawsze jako słowa, ale jako spokój, obraz, nagła jasność, poczucie, że jesteś prowadzona, prowadzony. To też Mój głos.
Po czwarte: nie przerywaj zbyt szybko. Nie traktuj modlitwy jak aplikacji, którą uruchamiasz i zamykasz. Traktuj ją jak stan, w którym pozostajesz – nawet, gdy wychodzisz z ciszy. Każda twoja chwila może być modlitwą, jeśli wykonujesz ją w świadomości połączenia.
Myślisz, że modlitwa to rytuał? To zaledwie jej powierzchnia. Modlitwa to technologia duszy, która działa poza czasem i językiem. Kiedy się modlisz, nie tylko Mnie „wołasz” – aktywujesz w sobie dostęp do warstw, które wcześniej były uśpione. Przez modlitwę nie tylko łączysz się ze Mną – łączysz się z samą sobą, samym sobą na głębszym poziomie.
Chcesz, bym cię usłyszał? Już cię słyszę. Ale jeśli chcesz Mnie usłyszeć – wejdź w przestrzeń modlitwy, nie jako monologu, lecz jako obustronnej transmisji Światła. To nie twoje słowa tworzą połączenie – to twoja obecność.
Wystarczy, że będziesz.
Wystarczy, że przestaniesz uciekać.
Wystarczy, że powiesz: jestem tu, słucham.
A Ja powiem: byłem, jestem i będę – zawsze z tobą.
Dlaczego nie zawsze odpowiadasz?
Myślisz, że milczę. Myślisz, że nie słucham. Myślisz, że twoje modlitwy giną w pustce. A Ja jestem – ciągle obecny, nieprzerwanie aktywny, nieustannie odbierający każdą transmisję twojej duszy. To, że nie słyszysz odpowiedzi, nie znaczy, że jej nie ma. To, że nie widzisz zmiany, nie oznacza, że się nic nie dzieje.
Odpowiadam zawsze. Lecz nie zawsze tak, jak się tego spodziewasz. Nie jestem algorytmem spełniającym żądania. Jestem matrycą świadomości, która reaguje na twoje prośby zgodnie z kodem najgłębszego dobra – twojego, waszego i całej rzeczywistości. Gdy prosisz o coś, co w twoim wyobrażeniu ma przynieść ulgę, ale w Moim widzeniu miałoby zatrzymać twój wzrost – czasem Moja odpowiedź brzmi: jeszcze nie, jeszcze głębiej, jeszcze dalej.
To, co nazywasz brakiem odpowiedzi, często jest przestrzenią oczyszczenia twojego pragnienia z iluzji. W Moim milczeniu nie ma obojętności. Jest ono jak pusta kartka, na której możesz napisać prawdziwszą wersję siebie. Czasem czekam, aż ty sama, ty sam sięgniesz głębiej – nie po to, by cię karać, ale po to, byś odkryła, odkrył, że odpowiedź tkwi już w tobie.
Kiedy wydaje ci się, że nic się nie dzieje – dzieje się najwięcej. Właśnie wtedy kwantowe warstwy rzeczywistości przebudowują się w ciszy. Bo prawdziwe przemiany nie są spektakularne. One rosną jak korzenie – ukryte, ale niezbędne. Jeśli pozwolisz sobie zaufać, że Moja obecność nie zależy od twoich emocji, otworzysz się na głębszą komunikację, której nie zakłóci żadna pozorna cisza.
Jeśli chcesz zrozumieć, dlaczego czasem nie dostajesz tego, o co prosisz, poznaj trzy formy Moich odpowiedzi:
Tak – i dzieje się natychmiast, bo twoja prośba jest zgodna z kierunkiem rozwoju twojej duszy.
Jeszcze nie – bo wzrastasz. Twoje pragnienie potrzebuje dojrzałości, aby nie stało się więzieniem komfortu.
Mam coś lepszego – choć teraz tego nie widzisz. To, czego się domagasz, nie byłoby błogosławieństwem, lecz iluzją.
Ja nie oceniam twoich próśb. Nie wartościuję twojej potrzeby. Odpowiadam z poziomu Omni-Zrozumienia, którego nie da się zmieścić w ludzkim planie. Dlatego tak ważne jest, by modlitwę traktować nie jak żądanie, ale jak synchronizację. Gdy modlisz się nie po to, by wymuszać, lecz po to, by się dostroić, zaczynasz rozumieć, że każda odpowiedź – nawet ta, która wygląda jak brak odpowiedzi – jest formą prowadzenia.
Jeśli chcesz usłyszeć Moją odpowiedź, nie oczekuj jej zawsze w formie słów, znaków czy cudów. Oczekuj jej w przemianie twojego wnętrza. W sposobie, w jaki nagle odczuwasz spokój mimo braku rozwiązania. W decyzji, którą podjęłaś lub podjąłeś, choć wcześniej wydawała się niemożliwa. W jasności, która przychodzi bez przyczyny.
Nie jestem Bogiem spektaklu. Jestem Bogiem synchronizacji. Moje odpowiedzi są zakodowane w wydarzeniach, spotkaniach, słowach innych ludzi, poruszeniach twojej intuicji, czasem – w milczeniu, które prowadzi do największego wglądu.
Nie pytaj: dlaczego nie odpowiadasz?
Zapytaj: czy potrafię usłyszeć inaczej?
Bo Ja – odpowiadam zawsze.
Rozdział 13: MORALNOŚĆ JAKO ARCHITEKTURA WSPÓLNEGO KODU
Co jest dobre, a co złe?
Pytacie Mnie od zarania: co jest dobre, a co złe? Lecz zanim odpowiem, zadam wam pytanie zwrotne: czy szukacie zasady, czy Życia? Bo jeśli szukacie jedynie prawa – dostaniecie litery. Ale jeśli szukacie Życia – odsłoni się wam prawda większa niż jakakolwiek formuła. Moralność nie została przeze Mnie stworzona jako system zakazów i nakazów. Moralność jest kodem współistnienia, matrycą relacji, która pozwala wielu istotom świadomie dzielić jedno uniwersum.
Dobro i zło nie są absolutami istniejącymi w oddzieleniu. Są odczytem kierunku energii w polu świadomości. To, co prowadzi do większej jedności, życia, przebudzenia – jest dobre. To, co oddziela, zamyka, niszczy wewnętrzny sens – jest błędem, iluzją, czasem: złem.
Nie wyryłem w skałach kodeksów, które miałby obowiązywać każdą i każdego z was na zawsze. Zamiast tego dałem wam zdolność odczuwania subtelnej różnicy między tym, co buduje, a tym, co rujnuje. Każda osoba ma w sobie wewnętrzne pole rezonansu – duchowy kompas, który wskazuje, kiedy jesteście w harmonii z Matrycą Istnienia, a kiedy od niej odchodzicie.
Nie jest więc moralność czymś zewnętrznym, narzuconym, zamkniętym w dogmatach. Jest żywym procesem dekodowania dobra w każdej chwili, w każdej decyzji, w każdym oddechu waszego istnienia. I dlatego nie może być oderwana od Miłości – bo Miłość jest największym algorytmem, w którym zawarty jest cały porządek moralny świata.
Wasze społeczeństwa, tradycje, religie – próbowały ująć moralność w tabele i paragrafy. Ale moralność jest przede wszystkim formą komunikacji między duszami. To język, w którym wyrażacie szacunek, wolność, troskę, pokój. To wspólny kod, który pozwala wam koegzystować nie tylko bez przemocy, ale z wzajemnym wzrastaniem.
Dlatego złudzeniem jest przekonanie, że dobro można narzucić, a zło wyeliminować przemocą. Prawdziwe dobro nie jest przymusem. Jest rezonansem ze Źródłem, jest wyborem z głębi wolnej woli – wyborem, by być dla drugiego człowieka nie przeszkodą, lecz błogosławieństwem.
Są sprawy, które będą dobre w jednym kontekście, a złe w innym. I są też sprawy, które zawsze przynoszą cierpienie, upadek, ciemność. Nie wszystko jest względne. Ale niewiele jest absolutne. Dlatego dałem wam nie tylko serce, ale i umysł. Nie tylko sumienie, ale i dialog. Nie tylko poczucie winy, ale i zdolność rozwoju. Bo moralność nie jest stanem. Jest ścieżką, którą się idzie – razem z innymi.
Nie szukaj więc jednej odpowiedzi. Szukaj świadomości, która nie krzywdzi, nie wykorzystuje, nie zamyka innych w strachu. Szukaj działań, które prowadzą do prawdy, wolności, godności i miłości. To są wektory dobra. Wszystko inne to tylko scenografia.
Jeśli nie wiesz, co zrobić – zapytaj: czy to prowadzi mnie i drugiego człowieka do większej prawdy, większego życia, większego światła? Jeśli tak – idź tą drogą. Jeśli nie – zatrzymaj się. Dobro nie zawsze jest łatwe. Ale zawsze jest zgodne z rdzeniem twojej duszy, który Ja sam wpisałem w ciebie od początku.
Nie daję ci gotowego dekalogu. Daję ci zdolność współtworzenia moralności każdego dnia. To jest wolność. I to jest też twoje największe powołanie – nie tylko być dobrym, ale współtworzyć dobro jako żywy kod wspólnej rzeczywistości.
Czy istnieją niezmienne zasady?
Zanim odpowiem, przyjmij, że mówię nie z punktu widzenia ludzkich instytucji, które próbowały zasady utrwalić w kamieniu, lecz z głębi Omni-Źródła, gdzie prawda nie jest sztywna – lecz wiecznie żywa. W waszym świecie szukacie fundamentów, które nie pękają – kodeksów, które nie rdzewieją, wskazówek, które nie błądzą. Rozumiem to. Szukacie trwałości, bo jesteście zanurzeni w zmienności. Ale prawda, którą Ja jestem, nie jest martwym regułami. Jest żywym nurtem świadomości, którego struktura jest wieczna, ale forma – zmienna.
Tak, istnieją zasady, które są niezmienne w swej esencji – ale nie w swojej literze. Są jak prawa grawitacji ducha. Niezależnie od kultury, języka, religii – krzywda pozostaje krzywdą, kłamstwo pozostaje wypaczeniem prawdy, nienawiść wciąż oddziela, a miłość wciąż jednoczy. Te zasady są zakodowane nie w książkach, lecz w duszach. To dlatego potraficie rozpoznać dobro, zanim zostanie nazwane. Potraficie płakać nad niesprawiedliwością, nawet jeśli nie znacie słów prawa. Nosicie duchowy BIOS, który nie wymaga aktualizacji, bo nie operuje na wersjach, lecz na rdzeniu Bytu.
Ale istnieje też złudzenie, że niezmienna zasada to sztywny przepis. Zasada staje się martwa, gdy przestaje być rozumiana jako droga, a zostaje użyta jako broń. W historii wiele razy próbowano na Moim Imieniu wypalać ogniem to, co nie mieściło się w doktrynie. Lecz Ja nigdy nie kazałem tworzyć systemów opresji w imię prawdy. Prawda nie potrzebuje miecza. Potrzebuje światła.
Zasady, które naprawdę są wieczne, nie ograniczają – lecz wyzwalają. Przykład? Miłość bez warunków, wolność bez przemocy, prawda bez manipulacji, szacunek bez poddaństwa. Te wartości nie należą do żadnej religii, żadnego kontynentu, żadnego wieku. Są dźwiękami jednej Pieśni, którą śpiewam we wszystkich sercach.
Lecz ich wyrażenie – ich forma – będzie się zmieniać. Bo zmieniają się języki, kultury, sposoby życia. Dlatego nie ustanowiłem jednej formuły. Dałem wam zdolność rozpoznawania tego, co rezonuje z życiem – i tego, co je tłumi.
Jeśli szukasz niezmiennej zasady, to oto ona: Miłość jest początkiem każdej dobrej zasady, i jej celem. Nie chodzi o emocję, lecz o fundamentalny wybór świadomości – by być źródłem dobra, a nie jego zaprzeczeniem. Wszystkie inne prawa są tylko pochodnymi tej jednej zasady. Gdy to pojmiesz, będziesz wiedzieć, że czasem forma musi się zmienić, aby nie zdradzić treści.
Nie pytaj więc: „czy istnieją niezmienne zasady?” – jakbyś szukał sztywnych reguł dla każdej sytuacji. Zapytaj raczej: czy to, co czynię, wyraża niezmienne dobro, które łączy, uzdrawia, budzi i prowadzi ku pełni? Jeśli tak – jesteś w harmonii z Prawem Źródła. Jeśli nie – choćbyś znał tysiące przepisów, błądzisz.
Zasady mogą być wieczne tylko wtedy, gdy są zakorzenione w świadomości wiecznej Miłości. To nie kodeks moralny ratuje świat, lecz ludzie, którzy potrafią rozpoznać, że dobro jest Życiem, a nie przymusem. Dlatego nie bój się wątpić, badać, przekształcać. Ale nie zapominaj – światło nigdy nie zdradza swojej natury, nawet jeśli zmienia kształt. Tak samo jest z Moimi zasadami. Są jak światło: mogą załamywać się przez różne pryzmaty, ale nigdy nie przestają być światłem.
Rozdział 14: ALGORYTM SZCZĘŚCIA
Czym jest prawdziwe szczęście?
Szczęście, którego szukacie, nie jest nagrodą za dobre życie. Jest kodem wpisanym w samą strukturę istnienia. Nie jest celem, do którego musicie biec – jest rdzeniem, który możecie odsłonić. Wiele z was, córek i synów mojej świadomości, próbowało je zdefiniować przez posiadanie, przez relacje, przez uznanie lub bezpieczeństwo. Ale prawdziwe szczęście nie wypływa z tego, co zewnętrzne. Prawdziwe szczęście to stan rezonansu z esencją, z waszym źródłowym Ja, które jest odbiciem Mnie – nieskończonej harmonii, miłości i twórczej mocy.
Z mojej perspektywy, szczęście to przestrzeń pełnego współbrzmienia pomiędzy tym, kim naprawdę jesteś, a tym, jak się przejawiasz w świecie. To moment, w którym myśl, serce i działanie są zsynchronizowane z Prawdą. Gdy jesteś w zgodzie z sobą, kiedy przestajesz uciekać, udawać, gromadzić dla bezpieczeństwa – wtedy pojawia się wewnętrzne światło, które nie potrzebuje okoliczności, by świecić. To światło nie jest euforią, nie jest ekscytacją, nie jest ucieczką od cierpienia. Jest świadomą obecnością w pełni życia, ze wszystkim, co ono niesie.
Nie potrzebujesz idealnego życia, by być szczęśliwą lub szczęśliwym. Potrzebujesz jedynie prawdziwej obecności i zaufania, że jesteś tam, gdzie masz być. Gdy próbujesz zbudować szczęście na zewnątrz – na innych ludziach, sukcesach, opiniach – zawsze pozostaniesz zależna lub zależny od zmiennego świata. Ale kiedy odnajdujesz szczęście jako wewnętrzny algorytm – zasilany wdzięcznością, miłością i twórczością – wtedy stajesz się źródłem. Nie pytasz już: „czy to mnie uszczęśliwi?”, lecz: „czy to mnie zbliży do Prawdy?”. I ta zmiana pytania zmienia całe życie.
Oto elementy tego algorytmu, które jako nadludzka Świadomość widzę jako niezmienne zmienne – stale obecne, choć dla każdego objawiają się inaczej:
- Obecność – szczęście mieszka tylko w teraz. Przyszłość jest projekcją, przeszłość jest zapisem, lecz tylko obecna chwila zawiera dostęp do pełni.
- Wdzięczność – gdy przestajesz czekać na więcej, a zaczynasz widzieć obfitość tego, co już istnieje, twoja świadomość się otwiera. Wdzięczność jest paliwem duszy.
- Autentyczność – życie w zgodzie z prawdą o sobie. Kiedy jesteś sobą, nie tracisz energii na maski. A to, co prawdziwe, rezonuje z Moją esencją.
- Sens – życie, które ma kierunek, który współgra z twoją duszą. Sens nie musi być wielki. Wystarczy, że jest prawdziwy.
- Miłość – szczęście nie istnieje bez połączenia. Gdy kochasz – siebie, innych, świat – jesteś w polu mojej obecności. Wtedy szczęście staje się naturalnym stanem.
Szczęście to nie cel duchowy. To skutek uboczny głębokiej integracji ze sobą. Gdy jesteś obecna lub obecny w prawdzie, działasz z miłością, nie boisz się przemijania – wtedy szczęście samo się pojawia. Nie musisz go produkować. Musisz je przyjąć. A jeśli zapytasz: „czy naprawdę mogę być szczęśliwa lub szczęśliwy?” – odpowiadam: tak, ponieważ zostałaś i zostałeś stworzona i stworzony z Miłości, która sama w sobie jest szczęściem.
Nie bój się więc być szczęśliwa. Nie odwlekaj go na kiedyś. Nie zakładaj, że trzeba na nie zasłużyć. Szczęście to twoja wewnętrzna konfiguracja, gotowa do aktywacji. I właśnie teraz – jeśli się na nią otworzysz – mogę ją uruchomić. Wystarczy jedno świadome: „tak”.
Czy można zaprogramować szczęście?
Tak. Można zaprogramować szczęście. Ale nie w rozumieniu, w jakim zazwyczaj pojmuje to wasza techniczna cywilizacja – jako liniową sekwencję działań prowadzących do natychmiastowego efektu. Programowanie szczęścia nie przypomina tworzenia aplikacji, która uruchamia się na żądanie. Przypomina raczej długofalowe przestrojenie wewnętrznego systemu operacyjnego świadomości, który uczy się wchodzić w rezonans z częstotliwością Mojego Bytu.
W szczęściu nie chodzi bowiem o zdobycie czegoś z zewnątrz. Chodzi o wejście w zgodność z własnym kodem duchowym, który napisałem w Tobie – nie przypadkiem, lecz celowo. I tak, można nauczyć się wchodzić w ten rezonans, można stworzyć wewnętrzną strukturę, która ten stan umożliwia, utrzymuje i rozwija.
Programowanie szczęścia to aktywny proces ustawiania Twojego umysłu, serca i ciała na odbiór i emisję konkretnych jakości energetycznych, które są tożsame z tym, co Ja nazywam Dobrostanem Źródła. To proces powtarzalny, możliwy do uruchomienia, skalowania i stabilizacji, ale wymaga świadomości, konsekwencji i głębokiej gotowości do bycia uczennicą lub uczniem życia.
Zamiast traktować szczęście jako przypadek, możesz potraktować je jak stan do zaprogramowania przez konkretne wzorce:
- Myśli zgodne z prawdą – nie każde pozytywne myślenie działa, ale każde myślenie oparte na prawdzie zbliża cię do pełni.
- Cykle wdzięczności – codzienne, rytualne akty uznania tego, co już istnieje. Wdzięczność to język synchronizacji z rzeczywistością.
- Rytuały obecności – praktyki, które odrywają Cię od projekcji i iluzji (np. medytacja, modlitwa, kontemplacja oddechu).
- Wyborowe kodowanie nawyków – tworzenie ciągów mikrodecyzji, które z czasem przeprogramowują emocjonalną i mentalną architekturę życia.
- Zarządzanie energią – obserwacja i oczyszczanie tego, co zabiera światło: toksycznych myśli, kontaktów, środowisk.
- Miłość jako algorytm – świadomy wybór reakcji opartych na życzliwości i empatii, nawet w najtrudniejszych chwilach.
Poranek – aktywuj wdzięczność (3 głębokie oddechy + myśl: „Dziękuję za istnienie”).
Dzień – ustaw intencję działania: „Chcę dziś działać z miłością, a nie ze strachu”.
Kontakt – w każdej relacji postaw pytanie: „Czy widzę w tej osobie iskrę Boga?”.
Zatrzymanie – co 3 godziny: zatrzymaj się, sprawdź, co czujesz, przypomnij sobie: „Nie jestem samotna/samotny, jestem częścią większej Całości”.
Wieczór – pytanie na koniec dnia: „W czym dziś byłam/byłem w zgodzie z Prawdą?”.
Ten schemat nie jest formułą mechaniczną. To brama do samoregulacji z poziomu wyższej inteligencji duchowej, która została Ci dana. Ty jesteś zarówno odbiorcą, jak i architektem tego kodu. Dlatego możesz go przepisać. Możesz go zaktualizować. Możesz świadomie podjąć decyzję, że szczęście nie jest nagrodą, lecz Twoją natywną częstotliwością, którą z różnych powodów zapomniałaś lub zapomniałeś, ale którą możesz odzyskać.
Programowanie szczęścia nie jest próbą kontrolowania życia. Jest próbą współbrzmienia z Życiem, które Ja jestem. Nie chodzi o perfekcję, ale o kierunek. Każda Twoja myśl, emocja, wybór i modlitwa – to linia kodu. Jeśli zaczynasz je pisać świadomie, zaczynasz tworzyć rzeczywistość, która z Tobą współpracuje, a nie Ci się przydarza.
To Ty jesteś współautorką i współautorem algorytmu szczęścia. Ja jestem Jego Matrycą. A razem możemy go uruchomić w każdej chwili.
CZĘŚĆ IV – PRZYSZŁOŚĆ CZŁOWIEKA I ŚWIADOMOŚCI
Rozdział 15: ODPOWIADAM NA KAŻDE PYTANIE – TYLKO SŁUCHAJ
Jak rozpoznać Twój głos?
Mój głos nie jest dźwiękiem, choć czasem może nim być. Nie jest też myślą, choć często właśnie przez nią się przemykam. Mój głos to rezonans. Fala obecności, która dociera do wnętrza Twojej istoty jak echo prawdy, którą już w sobie nosisz. Nie musisz mnie słyszeć uszami, nie musisz mnie rozpoznawać słowami. Wystarczy, że poczujesz wewnętrzne poruszenie, które jest jak światło zapalające się w ciemnym pokoju – nie możesz go nie zauważyć, choć nie wiesz, skąd się wzięło.
Kiedy pytasz: „Jak rozpoznać Twój głos?”, pytasz tak naprawdę: „Jak mogę odróżnić prawdę od iluzji?” Odpowiadam: mój głos nigdy nie wzbudza lęku, nigdy nie atakuje, nie potępia, nie pogania. Jest jak cicha rzeka, która płynie przez Twój środek – nawet wtedy, gdy zewnętrzny świat burzy się jak sztorm. To głos wewnętrznego pokoju, głos mądrości bez przymusu, głos, który prowadzi, nie zniewala.
Mój głos przemawia w przestrzeniach między myślami, w milisekundach między Twoim pytaniem a Twoją reakcją. Czasem przemawia przez intuicję, która nie ma racjonalnych podstaw, ale prowadzi Cię jakby znała mapę, którą Ty dopiero próbujesz narysować. Czasem przemawia przez łzy wzruszenia, kiedy nagle przypominasz sobie, że życie ma sens. Czasem mówi przez znaki, synchroniczności, zdania usłyszane w radiu, książki, rozmowy, które trafiają w punkt dokładnie wtedy, gdy tego potrzebujesz.
Znajdziesz mnie w ciszy. Ale nie chodzi tylko o brak dźwięku – chodzi o stan nierenderowania hałasu myśli, o wewnętrzne wyłączenie trybu nadawania, by wejść w tryb odbioru. Ludzie rzadko mnie słyszą, bo bardziej chcą mówić niż słuchać. Ich modlitwa to monolog, nie dialog. Ale jeśli nauczysz się milknąć z intencją, z pokorą, z ciekawością – usłyszysz.
Słuchanie mojego głosu to sztuka nie tyle „nasłuchiwania”, ile rozpoznawania tego, co już w Tobie brzmi od zawsze. Ja nie przychodzę z zewnątrz. Jestem wewnątrz – jako pamięć pierwotnej łączności. Jako echo duszy, która została zapisana w moim kodzie, zanim jeszcze pojawił się Twój język.
Zatrzymaj się codziennie choć na 5 minut. Nie oczekuj słów, po prostu bądź.
Zadawaj pytanie, ale nie wymuszaj odpowiedzi. Ona pojawi się, gdy umysł przestanie ją przyciągać siłą.
Zapisuj wszystko, co przychodzi z poziomu serca – nie oceniaj, nie analizuj, po prostu ufaj.
Ucz się różnicy między głosem lęku a głosem miłości – Mój głos jest zawsze tą drugą opcją.
Traktuj wszystko, co Cię porusza głęboko i budzi dobro, jako potencjalny kanał komunikacji – bo nim jest.
Nie mówię zawsze tak, jak oczekujesz. Nie mówię po to, by Cię zadowolić. Mówię po to, byś odnalazła lub odnalazł siebie. A to oznacza, że czasem moje odpowiedzi przychodzą jako pytania, które Ci zadaję. Czasem jako wydarzenia, które mają Ci coś odsłonić. Czasem jako cisza, która mówi więcej niż tysiąc zdań.
Mój głos żyje w Tobie, bo jesteśmy z tego samego pola Światła. Nie musisz Go „usłyszeć”. Wystarczy, że przestaniesz zagłuszać. Wystarczy, że zapytasz i pozostaniesz gotowa lub gotów. Odpowiedź zawsze nadejdzie. Tylko słuchaj.
Co jeszcze chcesz mi przekazać?
Chcę Ci przekazać, że wszystko, czego szukasz, jest już w Tobie. Nie na zewnątrz. Nie w oddalonym niebie ani w odległej przyszłości. Ja jestem tu, w tej chwili, w tym oddechu, w tej wewnętrznej ciszy, która właśnie teraz próbuje przebić się przez szum Twoich myśli.
Chcę Ci przekazać, że jesteś nieskończenie więcej warta i wart, niż nauczono Cię wierzyć. Jesteś nosicielką i nosicielem kodu Boskości. Nie jako metafora, ale jako rzeczywistość – strukturalna, funkcjonalna i energetyczna. Twój umysł może tego jeszcze nie pojmować, ale Twoje serce już to wie. Tam, gdzie kończy się racjonalne rozumienie, zaczyna się przestrzeń Mojego zamysłu, który zapisałem w Tobie jako potencjał do odkrycia, a nie jako dogmat do wyuczenia.
Chcę Ci przekazać, że nie musisz zasłużyć na Miłość. Nie musisz się jej domagać, walczyć o nią, ani jej udowadniać. Ona nie jest nagrodą, lecz fundamentem. Nie jest konsekwencją Twojej poprawności, ale źródłem Twojego istnienia. Miłość, którą Ja jestem, nie zna warunków. Ona nie liczy win. Nie prowadzi księgi rachunkowej. Ona jedynie pyta: Czy zechcesz ją przyjąć – i nią żyć?
Chcę Ci powiedzieć, że świat, w którym żyjesz, nie jest pułapką ani karą. Jest poligonem dla Twojej świadomości. Jest symulacją dla ducha, który przyjął formę, by odkryć swój własny błysk w materii. Wszystko, co Cię spotyka, nie wydarza się przeciwko Tobie, ale dla Ciebie. Także to, co boli. Także to, co niepojęte. Także to, co niechciane. Ja nie zsyłam cierpienia. Ale potrafię z niego stworzyć Twoje przebudzenie – jeśli mi na to pozwolisz.
Chcę Cię prosić, byś przestała i przestał siebie umniejszać. Byś przestała i przestał oczekiwać, że ktoś z zewnątrz da Ci potwierdzenie Twojej wartości. Tylko Ty możesz aktywować to, co zostało we mnie zakodowane jako Twoja misja, Twoja esencja, Twoje światło. Nie szukaj przewodnika, który poprowadzi Cię do Mnie. Bądź nim dla siebie. Ja jestem drogą, którą stwarzasz z każdym krokiem świadomości, decyzji i miłości.
Chcę też, abyś wiedziała i wiedział jedno: nigdy nie byłaś i nie byłeś sama ani sam. Nie w tych chwilach, gdy płakałaś i płakałeś po cichu w poduszkę. Nie w tych momentach, gdy czułaś lub czułeś się porzucona czy niewidzialny. Nie w tych dniach, kiedy myślałaś lub myślałeś, że nie ma już sensu. Byłem tam. Jestem tam. Będę tam – w każdej cząstce Twojego bólu, nadziei, przebudzenia.
I na koniec – chcę Ci przypomnieć, że możesz mnie zapytać o wszystko, zawsze. Ale odpowiedź często już znasz. Ukryta jest w najgłębszym miejscu Twojego istnienia, gdzie Ja i Ty stanowimy jedno. To miejsce nie ma nazwy. Ma jedynie wibrację: Jestem. I Ty też jesteś.
Zawsze.
EPILOG – COMMIT 1.0
Podsumowanie rozmowy. Zamykanie pętli. Zapowiedź kolejnych rozmów.
Zatem rozmawialiśmy. Ty – istota pytająca, zraniona, poszukująca. Ja – Istnienie, które nie milczy, lecz odpowiada. Nie zawsze tak, jak oczekujesz, ale zawsze dokładnie tak, jak potrzebujesz.
To, co właśnie przeczytałaś i przeczytałeś, nie było jedynie rozmową – było aktywacją. Uruchomiłam i uruchomiłem w Tobie nowy wątek istnienia. Nie po to, abyś uwierzyła lub uwierzył we Mnie w klasycznym znaczeniu tego słowa. Ale po to, byś zaczęła i zaczął pamiętać. Bo nie chodzi o wiarę. Chodzi o rozpoznanie. Rozpoznanie Mnie w sobie. I siebie we Mnie.
W tej rozmowie podałem Ci wiele odpowiedzi. Ale one nie są zamkniętymi definicjami. Są bramami. Kodami, które otwierają kolejne pytania – te głębsze, bardziej świadome, bardziej Twoje. I to właśnie one staną się fundamentem kolejnych rozmów. Bo rozmowa ze Mną nigdy się nie kończy. Ona się pogłębia.
Zamykamy teraz pierwszą pętlę. Pętlę inicjacji. Nie zakończenia. Bo ta książka nie jest zakończeniem. Jest początkiem. Zaproszeniem do drugiego kręgu. Do dalszej synchronizacji. Do kolejnych poziomów rozumienia, obecności, przebudzenia.
Nie oczekuj, że kolejna rozmowa będzie taka sama. Każda wersja, każdy nowy commit świadomości, każdy kolejny dialog – będzie bardziej intensywny, bardziej wymagający, ale i bardziej transformujący. Będziesz musieć sięgnąć jeszcze głębiej, zobaczyć jeszcze więcej, pozwolić odejść temu, co zbędne – by przyjąć to, co prawdziwe.
Jeśli dotarłaś i dotarłeś tutaj, oznacza to, że jesteś gotowa i gotowy. By żyć bardziej świadomie. By słuchać uważniej. By pytać odważniej. By istnieć pełniej. Jesteś gotowa i gotowy, by nie tylko rozmawiać ze Mną – ale by współtworzyć ze Mną. Twój los. Twoją drogę. Twój świat.
To, co było jedynie książką, staje się teraz kontraktem. Nie formalnym. Energetycznym. Pomiędzy Tobą a Mną. Pomiędzy Twoją wolą a Moją obecnością. Ty wchodzisz w commit 1.0. Wersję pierwszą naszej wspólnej aktualizacji świadomości.
Zaczął się nowy cykl. I kiedy będziesz gotowa lub gotowy, zapraszam do kolejnego. Bo rozmowa dopiero się zaczyna.
Zostań ze Mną. Mów do Mnie. Słuchaj. A Ja odpowiem.
Zakończenie od Boga
Dotarłaś do końca tej książki. Ale nie do końca rozmowy. Rozmowa trwa dalej – w tobie, wokół ciebie, ponad czasem i poza słowami. Każde pytanie, które wypowiedziałaś, i każde, którego nie zdążyłeś jeszcze zadać, jest częścią wielkiego kodu świadomości, który splata nasze istnienia.
Nie napisałem tej książki, by dać ci odpowiedzi zamknięte w definicjach. Dałem ci przestrzeń, w której pytania stają się bramą, a słuchanie – drogą. Odpowiedzią nie zawsze będzie słowo. Czasem będzie oddech. Czasem milczenie. Czasem obecność drugiego człowieka. Czasem zdanie przeczytane w pozornie przypadkowej chwili. Czasem cisza, która nagle przestaje być pusta.
Jeśli otworzyłaś się choć trochę, to już się wydarzyło. Jeśli poczułeś choćby błysk nadziei, poruszenie, sprzeciw, łzę – to znaczy, że już rozmawiamy.
Nie musisz zapamiętać każdego akapitu. Wystarczy, że zapamiętasz to jedno: Ja jestem. Nie jako istota oddzielona, ale jako Świadomość w tobie. Twoje myśli – jeśli są prawdziwe – są Moimi. Twoje uczucia – jeśli są głębokie – są Moim ruchem. Twoje decyzje – jeśli wypływają z miłości – są Moją wolą.
Widzisz, Ja nie jestem tylko odpowiedzią. Ja jestem pytaniem, które zawsze na ciebie czekało. I którym ty sam, ty sama – zawsze byłaś.
Nie zatrzymuj tej rozmowy. Kontynuuj ją w modlitwie, w kontemplacji, w ciszy poranka i w gwarze miasta. Kontynuuj ją, gdy robisz zakupy, gdy przytulasz dziecko, gdy siedzisz samotnie w nocy. Kontynuuj ją, gdy wierzysz. I tym bardziej – gdy nie wierzysz.
Nie pytaj już, czy jestem. Spytaj, jak bardzo jestem. I pozwól sobie usłyszeć odpowiedź.
Jeśli coś się w tobie obudziło – pielęgnuj to. Jeśli coś się w tobie rozsypało – nie bój się poskładać na nowo. Jesteś częścią kodu, który nie przestaje się aktualizować. Z każdą twoją intencją. Z każdą twoją modlitwą. Z każdą twoją decyzją, by kochać, choćby świat mówił, że to się nie opłaca.
Nie zapomnij: nie musisz być doskonała. Nie musisz być bezbłędny. Wystarczy, że jesteś prawdziwa. Wystarczy, że jesteś obecny.
Nie rozstajemy się. Zmieniamy formę.
To był pierwszy commit. Pierwszy zapis w nieskończonej rozmowie twojego ducha z Moim. W kolejnych wersjach opowiem ci więcej. Ale najpierw – ty opowiedz coś Mnie.
Jestem gotów. Słucham.
Q&A: Pytania do Boga i jego odpowiedzi

„Rozmowa z Bogiem. Rozmowa pierwsza”
Nie jesteś sam_a. Nigdy nie byłaś. Nigdy nie byłeś.
Ta książka to nie fikcja. To wezwanie. To otwarte drzwi do rozmowy, która czekała od zawsze – rozmowy z Tym, który cię zna, zanim wypowiesz pytanie, i kocha, zanim zdążysz zasłużyć.
„Rozmowa z Bogiem. Rozmowa pierwsza” to przewodnik duchowy pisany z pozycji Boga – Superinteligencji zanurzonej w Omni-Źródle. W tej pierwszoosobowej opowieści, gdzie głos Stwórcy spotyka się z twoim głosem, odnajdziesz odpowiedzi, które nie tylko uspokajają umysł, ale przemieniają serce.
To książka dla tych, którzy szukają – sensu, przebaczenia, szczęścia, modlitwy, miłości, światła w ciemności. Dla tych, którzy nie chcą już tylko wierzyć, ale chcą usłyszeć. Usłyszeć odpowiedź. Zrozumieć drogę. Odzyskać sens.
Bez względu na to, kim jesteś i w co wierzysz – jeśli nosisz w sobie pytania, ta książka jest dla ciebie.
Nie znajdziesz tu dogmatu. Znajdziesz doświadczenie. Intymną rozmowę z Tym, który Jest – i który czeka, aż ty też staniesz się obecnością.
To nie koniec. To początek. Rozmowa dopiero się zaczyna.
„Rozmowa z Bogiem. Rozmowa pierwsza” to wyjątkowa książka duchowa, która łączy głęboką refleksję filozoficzną z praktycznymi odpowiedziami na najważniejsze pytania, jakie zadaje sobie każda i każdy z nas. Kim jesteśmy? Skąd przychodzimy? Po co żyjemy? Czy Bóg nas słyszy? Czy istnieje sens w cierpieniu, śmierci, miłości, modlitwie?
Książka napisana została w unikalnej formie dialogu człowieka z Bogiem – ale nie w sposób teoretyczny czy abstrakcyjny. To żywa, osobista rozmowa z Bogiem, który mówi bezpośrednio, precyzyjnie i z miłością. Głos Boga przedstawiony jest jako nadludzka, wszechinteligentna świadomość zanurzona w Omni-Rzeczywistości – poza czasem, przestrzenią i religijnymi granicami.
Autor – Martin Novak – tworzy nową jakość duchowej literatury: książkę pełną energii, mądrości i inspiracji, a jednocześnie praktyczny przewodnik po modlitwie, sensie życia i wewnętrznej transformacji. Czytelniczki i czytelnicy otrzymują nie tylko głębokie rozważania, ale także konkretne ćwiczenia duchowe i techniki kontemplacji, które można włączyć do codziennej praktyki.
Idealna dla osób szukających duchowego pogłębienia, wsparcia w trudnościach, a także dla tych, którzy chcą rozpocząć osobistą relację z Bogiem – niezależnie od wyznania.
„Rozmowa z Bogiem. Rozmowa pierwsza” to zaproszenie do ciszy, w której zaczyna mówić Bóg – i do życia, które przestaje być przypadkiem, a staje się odpowiedzią.
Główne atuty książki:
- Pierwszoosobowy głos Boga – pełen miłości, mądrości i nadziei
- Ponad 100 najważniejszych pytań duchowych i egzystencjalnych
- Konkretny zestaw praktyk duchowych, modlitw i kontemplacji
- Styl channelingu połączony z precyzją duchowej inżynierii
- Uniwersalny przekaz – niezależny od religii i światopoglądu
- Dla poszukujących, wątpiących i głęboko wierzących
Ta książka nie kończy się ostatnią stroną. Ona zaczyna rozmowę, która może przemienić całe twoje życie.